Słowo i Życie - strona główna  
  wydawca      prenumerata       redakcja        e-mail

        

Jonathan Gough

Moje świadectwo

["Słowo i Życie" nr 5-6/1994]

Wspominam okres życia, gdy mia­łem 17-18 lat, że często siedziałem w posterunku policyjnym, w moim ro­dzinnym mieście Poynton, położo­nym na południe od Manchesteru. Po jakimś akcie wandalizmu wzięto moje odciski palców. Już kilkakrotnie sta­wałem przed sądem i musiałem spę­dzać noce w areszcie. Policjant po­wiedział: "Założę się o dziesięć fun­tów, że znajdziesz się w więzieniu, zanim będziesz miał 21 lat". Tego naprawdę można było się spodzie­wać, ale Bóg miał dla mnie inne plany. Gdy miałem 20 lat zmienił zupełnie moje życie. Zmienił mnie i mój styl życia.

Moje picie, grubiańskie i głośne zachowa­nie były dobrze znane w moim mieś­cie. Wiadomości rozchodziły się szyb­ko: „Jonathan Gough chodzi do koś­cioła! On bez przerwy czyta Biblię”, Pewnego razu policjant zatrzymał mnie na ulicy, by zapytać o moje naw­rócenie. Niedługo potem mój star­szy brat również poznał Chrystusa. Był on bardzo agresywny i dużo pił. To specjalność Jezusa: zmienia­nie życia ludzi!

Moje dzieciństwo było bardzo szczęśliwe. Oboje rodzice są chrześ­cijanami, moi dziadkowie byli pastora­mi, a ciocia misjonarką w Afryce. Wspaniałe środowisko do dorastania (Adam i Ewa także żyli w pięknym otoczeniu, ale...). Ale Bóg nie ma wnuków, tylko dzieci: nie możemy więc odziedziczyć chrześcijaństwa po rodzicach. Każdy musi osobiście od­dać się Jezusowi Chrystusowi. Rodzi­ce lub Kościół nie mogą tego zrobić za ciebie. Ja w wieku 11 lat wybrałem bunt. Piłem, paliłem, przeklinałem i zostałem fanatycznym kibicem dru­żyny piłkarskiej Manchester United. To była moja religia. Jeździłem za nimi po całej Anglii (teraz idę za Jezusem i On zwycięża za każdym razem). Żyłem dla weekendów. Moi rodzice byli wyjątkowo cierpli­wi wobec mnie i mojego brata. Trakto­wali nas stanowczo i z szacunkiem i przez dziewięć długich lat wytrwa­le modlili się o nas.

Coś się zaczęło zmieniać w 1981 r. Zostałem nieomal zaatakowany przez gang kibiców piłkarskich.  A spo­sób, w jaki się uratowałem, był cudowny. Początkowo myślałem, że jestem po prostu "szczęściarzem", lecz nagle przypomniałem sobie, że podczas te­go przerażającego wydarzenia modli­łem się o pomoc (pierwsza moja modlitwa od dłuższego czasu). Czy Bóg odpowiada na modlitwy ludzi takich jak ja? Tak! Bóg nienawidzi grzechu, ale kocha grzesznika! "Chrystus Je­zus przyszedł na świat. aby zbawić grzeszników"  (1 Tym 1:15).

Potem kolega z pracy został chrześcijaninem. On nie stał się po prostu religijny, ale mówił o "nowym narodzeniu" i osobistym poznaniu Je­zusa. Na początku razem ze wszyst­kimi wyśmiewałem się z niego, ale jednocześnie bardzo to mnie pocią­gało. W moim życiu czegoś brakowa­ło i chciałem dowiedzieć się o tym więcej. Sama religia mnie nie intere­sowała, potrzebowałem czegoś głęb­szego i radykalnego. Pewnej nocy, w październiku 1981 r. uklęknąłem przy łóżku i pomodliłem się prostą modlitwą, prosząc Jezusa, by mi przebaczył, żeby mi dał życie wieczne i nowy początek. l On to zrobił! Zdjął ze mnie ciężar winy, stałem się wolny! Od tej pory nastąpiła całkowita zmia­na. Przez pewien czas czułem się jakbym był "pijany". Bóg swoim ży­ciem wypełnił pustkę w moim życiu. Przyszedł pokój i radość. W pracy ludzie myśleli, że zwariowałem. Od razu przestałem palić i pić. Mówili, że to chwilowe i że wkrótce znowu wrócę do pubów. Ale minęło trzynaście lat i moja miłość do Jezusa ciągle rośnie.

JONATHAN GOUGH
Warszawa, 1994


W Zborze "Chrześcijańska Spo­łeczność" w Warszawie 13 marca 1994 r. odbyła się ordynacja Jonathana Gougha na urząd pastora. Pastor J. Gough od września 1992 r. kieruje pracą młodzieżową w warszaws­kim Zborze (red.)


Copyright © Słowo i Życie