Słowo i Życie - strona główna  
 wydawca      prenumerata       redakcja        e-mail


Maria Krawczyk

"..ani śmierć, ani życie..."

[opublikowane w Słowie i Życiu nr 3-4/1992,
jako wprowadzenie do "Notatek powięziennych" Jerzego Sacewicza]


"... wszyscy, którzy chcą pobożnie żyć w Chrystusie Jezusie, prześla­dowania znosić będą" (II Tym. 3,12).

Te słowa apostoła Pawła, wypowie­dziane w pierwszych latach ery chrześcijańskiej, nie straciły na aktu­alności prawie dwadzieścia wieków później, a boleśnie spełniły się w życiu ludzi wiary, przywódców Kościoła w Polsce. Dziś doświadczamy wolności religijnej, ale mamy za sobą lata, kie­dy wielu naszym braciom w Chrystu­sie przyszło przeżywać wielkie doś­wiadczenie wiary, poprzez pozbawie­nie wolności, zastraszenie oraz fi­zyczne i psychiczne maltretowanie. W dobie usuwania "białych plam" zaistniała korzystna sytuacja, aby wy­pełnić także lukę w historii Kościoła Zborów Chrystusowych, dotycząca wydarzeń z lat "błędów i wypaczeń" w Polsce.


Bezpośredni bohaterowie wyda­rzeń przeszli już na drugi brzeg. Po­zostali do dziś świadkowie tamtych czasów - członkowie rodzin oraz śred­nia generacja współwyznawców. Na nich to spoczywa obowiązek zapoz­nania, zwłaszcza młodego pokolenia (nieświadomego losów Kościoła po drugiej wojnie światowej), z przeży­ciami ojców wiary. Nam wszystkim godzi się zacytować słowa autora Lis­tu do Hebrajczyków (13, 7): "Pamię­tajcie na wodzów waszych, którzy wam głosili Słowo Boże, a rozpat­rując koniec ich życia, naśladujcie wiarę ich".

Pod koniec lat 40-tych Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego wspól­nie z władzami wyznaniowymi przy­gotowywało się do rozprawienia się z Kościołami. Kościoły mniejszościo­we, które jeszcze nie posiadały lega­lizacji prawnej, zostały przez władze uznane za "agentury Zachodu". Wszelką działal­ność charytatywną i kontakty ze współwyznawcami z Zachodu wła­dze zakwalifikowały do działalności szpiegowskiej. Po zebraniu niezbęd­nych fałszywych materiałów, pracow­nicy Urzędu Bezpieczeństwa areszto­wali we wrześniu 1950 r. duchownych i pracowników świeckich Zjednocze­nia Kościołów Chrystusowych, Zjed­noczonego Kościoła Ewangelicznego oraz Kościoła Chrześcijan Wiary Ewangelicznej. Aresztowania nastąpiły niezależnie od miejsca przebywania podejrzanych - w domu, na ulicy, w pociągu.

Władze aresztowały Radę Naczel­ną ZKCh w składzie: Jerzy Sacewicz - prezes, Mikołaj Korniluk - sekretarz, Bolesław Winnik - skarbnik oraz Pa­weł Bajeński i Nikon Jakoniuk - człon­kowie Rady. Dwaj ostatni z wymienio­nych wyżej braci zostali po kilkumie­sięcznym pobycie w więzieniu zwol­nieni, pozostałych oskarżono o zdra­dę stanu, czyli szpiegostwo.

W mieszkaniach wszystkich aresz­towanych przeprowadzono całonoc­ne rewizje. Pracownicy Urzędu Bez­pieczeństwa konfiskowali prywatną korespondencję, albumy rodzinne, dokumenty, pamiątki rodzinne; więk­szości z nich nigdy nie zwrócono. W czasie rewizji skrzętnie przeglądano kartkę po kartce w stertach książek i prenumerowanych czasopism, bezs­kutecznie poszukując materiałów szpiegowskich. Na wszelki wypadek rekwirowano nawet wzory robótek ręcznych, uznając je... za tajne szyf­ry, a adnotacje w rodzaju Ew. Jana 3, 16 lub bardziej "skomplikowane" np. 2 Tym. 3, 13 stawały się powodem szczególnego dochodzenia. Podej­rzenie padło nawet na wypracowania w języku angielskim z zeszytów szkol­nych, które również zabierano. Szufla za szuflą przerzucano węgiel w piwni­cy, a zdarzało się, że przekopywano pod nim ziemię. Oczywiście bez oczekiwanych rezultatów. 

Dziś, z perspektywy lat, rewizje można uznać za łagodne preludium do dramatów, jakie przeżyły rodziny. Zostały bez środków do życia, a udrę­ką stał się fakt, że przez rok nie ujaw­niano losu aresztowanych mężów i ojców. W odpowiedzi na listy żon pro­kuratury perfidnie odpowiadały, że los aresztowanych nie jest im znany. Po roku, od chwili zatrzymania, General­na Prokuratura RP raczyła pisemnie poinformować, że nie potrafi odpo­wiedzieć rodzinom w czyjej gestii po­zostają aresztowani br.br. J.Sace­wicz, M.Korniluk i B.Winnik.

Wymienionym wyżej braciom sąd nie był w stanie, mimo nacisków os­karżyciela, udowodnić działalności szpiegowskiej (bo takiej nigdy nie pro­wadzili), w związku z czym wszyscy trzej uniknęli grożącej w takich przy­padkach kary śmierci.

Długotrwały okres aresztu śledcze­go - w czasie którego stosowano ok­rutne i wstrząsające metody przesłu­chań (1) - nie miał prawa skompromito­wać przedstawicieli Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i władz wyznaniowych, prowadzących śledz­two. Zastosowano więc znany wybieg władzy ludowej: przedstawiono nowe fałszywe oskarżenie - zarzut współ­pracy z okupantem niemieckim. Naj­bardziej "obronną ręką", jeżeli można tu użyć takiego sformułowania, wy­szedł z tej sytuacji br. J.Sacewicz. Po odsiedzeniu, bez wyroku, dwóch lat i pięciu miesięcy wyszedł na wolność.

Br. M.Korniluk i br. B.Winnik, na podstawie fałszywych oskarżeń i ta­kich świadków (zeznających zgodnie ze scenariuszem Urzędu Bezpie­czeństwa, do czego w okresie "odwil­ży październikowej" się przyznawali), otrzymali wyroki trzech lat więzienia. Otrzymane wyroki odbyli prawie w ca­łości.

Po śmierci Stalina uwolniono wielu niewinnie skazanych, a wśród nich mury więzienne opuścili M. Korniluk i B. Winnik. Pobyt w więzieniu odbił się znacznie na zdrowiu aresztowanych braci. Z poważnymi schorzeniami i po przebytych w więzieniu operacjach, na nowo podjęli służbę w Kościele, i na tym posterunku wytrwali do końca swoich dni.

Zadra doznanych krzywd tkwiła we wszystkich trzech braciach, którym przyszło cierpieć za wiarę i Kościół. Jako chrześcijanie przebaczyli swoim oprawcom, pomni na słowa: "Pomsta do mnie należy, mówi Pan" (Rzym. 12, 19). Nie chcieli nawet skorzystać z przysługującego im prawa rehabili­tacji, mimo propozycji i namów władz administracyjnych. Przecież przyszło im żyć i nadal pracować w ustroju, który ich skrzywdził. Wydaje się, że nadszedł czas, aby gremia reprezen­tujące Kościoły ewangeliczne, złożyły petycję do odnośnych władz o całko­witą rehabilitację wszystkich, areszto­wanych i przetrzymywanych w wię­zieniach, duchownych. Wydaje się, że taki obowiązek ciąży na obecnych władzach Kościołów.

Dokumentem czasu, który może być przyczynkiem do historii Kościoła Zborów Chrystusowych w Polsce, stały się "Notatki powięzienne" prez­bitera Jerzego Sacewicza. Mogły one być jedynie "powięzienne", ponieważ prowadzenie dziennika w "kazama­tach" Urzędu Bezpieczeństwa przy ul. Koszykowej w Warszawie czy w wię­zieniu śledczym na Mokotowie nie mogło mieć miejsca. Podobnie, opub­likowanie tych materiałów nie było możliwe za życia autora, z przyczyn od niego niezależnych.

W ostatnich latach, jako jedyny po­zostający przy życiu z trójki duchow­nych ZKCh więzionych na Rakowieckiej, coraz częściej wracał do tego tematu. Powierzając "Notatki powię­zienne" Ryszardowi Krawczykowi, sugerował potrzebę ich opublikowa­nia. W ten sposób pragnął dać świa­dectwo zachowania przez siebie i bra­ci ideałów chrześcijaństwa w obliczu przeżywanego terroru fizycznego i psychicznego. Jako były prezes Rady Naczelnej ZKCh czuł moralny obo­wiązek pozostawienia śladu przeżyć więziennych dla potomnych i tym sa­mym oddania niejako hołdu pamięci braciom, którzy z nim cierpieli, a odeszli wcześniej.

Lektura tego w swoim rodzaju pa­miętnika, pozwoliła autorce niniejsze­go wstępu, dostrzec zbieżność tej spi­sanej relacji J.Sacewicza ze wspom­nieniami jej ojca - Mikołaja Korniluka - jednego z duchownych więzionych na Rakowieckiej. Tym większa jest więc wiarygodność faktów zawartych w " Notatkach powięziennych". Na­leży jednak wziąć pod uwagę, że "No­tatki" wyszły spod pióra człowieka 80-letniego, który rekonstruował obrazy wydarzeń z pamięci. Ponieważ ich szczegóły zatarł czas, nie mogą więc być pełnym wizerunkiem przeżyć w X Pawilonie.

Mimo wszystko pewne jest, że wszyscy trzej wymienieni bracia i ich współtowarzysze niedoli przeszli koszmar, bowiem "areszt śledczy przy Rakowieckiej 33 stanowił na przełomie lat 40-tych i 50-tych istne panopticum i zarazem przednówek piekła Dantego" (2). Do roku 1956 X Pawilon mokotowski był bardziej ponurym miejscem niż jego odpo­wiednik w Cytadeli warszawskiej. Przez jego cele, w okresie "błędów i wypaczeń" przewinęły się setki wybit­nych Polaków, zwożonych tu z całego kraju przez wszechwładny Urząd Bezpieczeństwa. Był to ostatni etap życiowej drogi niektórych ludzi, bo­wiem ówczesny wojskowy wymiar sprawiedliwości karą śmierci szafo­wał bardzo hojnie.

"Notatki powięzienne" J.Sacewi­cza są niewątpliwie cennym doku­mentem nie tylko dla historii Kościoła Zborów Chrystusowych, ale dla całe­go środowiska ewangeliczno-baptystycznego w Polsce. Prawdopodobnie jest to dotychczas pierwsze spisane świadectwo ofiary terroru stalinows­kiego w naszym kraju, dotyczące prześladowań chrześcijańskich Koś­ciołów mniejszościowych.

Pamiętajmy na wodzów naszych. Szanujmy wolność religijną, dziękuj­my za nią Bogu, zachowajmy w wspomnieniach tych, którzy tę dzisiej­szą wolność okupili cierpieniem. Wzorem naszych poprzedników stój­my na straży ideałów chrześcijańs­kich w myśl słów apostoła Pawła: "Al­bowiem jestem tego pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniej­szość, ani przyszłość, ani moce, ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, któ­ra jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" (Rzym. 8,38-3).

---------------------------------
(1) Metody przesłuchań na Rakowieckiej szcze­gółowo opisuje Stanisław Krupa w książce pt. "X Pawilon", wyd. Omnipress 1989.
(2) op.cit. s.2.

Słowo i  Życie - strona główna                                                     Copyright © Słowo i Życie