wydawca   prenumerata  e-mail

  

N U M E R   4
/2006       
 
  • Nina i Bronisław Hury  Od redakcji
    ... Przypominanie o narodzinach naszego Pana i Zbawiciela to dobra okazja, by zademonstrować naszą przynależność do Niego, rozgłaszać Jego cnoty. To nic, że dla wielu to tylko okazja do zwyczajnego objadania się. To, że inni robią coś niewłaściwie, nie znaczy jeszcze, iż nie należy tego w ogóle robić. Pamiętanie o czyichś urodzinach to wyraz miłości i przywiązania. Dlaczego nie mielibyśmy więc celebrować Urodzin naszego Pana? To dobra okazja do przypominania faktów i wyrażania wdzięczności Bogu za Jego wspaniały dar. I do tych właśnie faktów nawiązuje artykuł “Czy Zbawiciel narodził się 25 grudnia”. To ciekawa analiza wydarzeń w kontekście świąt żydowskich, zwłaszcza Chanuki. Ten numer obfituje również w relacje z wydarzeń kościelnych... czytaj dalej
  •   Maciej Pietraszczyk Czy Zbawiciel narodził się 25 grudnia
    ... Pierwsze relacje o obchodzeniu pamiątki Narodzenia Pańskiego datowane są na początek IV wieku. Było ono wówczas traktowane jako przeciwwaga dla pogańskiego kultu Słońca, ale to akurat nie zbrodnia. Zasada inkulturacji, czyli odwoływania się w pracy misyjnej do tradycji miejscowej, obowiązywała już za Mojżesza, który w pogańskie formy religijne wyniesione z Egiptu wlał zupełnie nowe treści duchowe. Podobnie ustanowienie Chanuki, którą Jezus obchodził (J 10:22), było w pewnym sensie kontrą rabinów z II wieku p.n.e na rozprzestrzeniające się kulty hellenistyczne.
    Skoro w IV wieku ktoś napisał o obchodzeniu Świąt, musiał to już być wówczas zwyczaj dość rozpowszechniony. Dlaczego jednak tak późno, skoro na przykład Wielkanoc obchodzono praktycznie od razu?
    Boże Narodzenie też obchodzono od razu, ale jako Chanukę. Większość pierwszych chrześcijan to byli Żydzi... czytaj dalej

  • Wspólne nabożeństwo w Warszawie

  • Andrew Palau Ta cała chrześcijańska gadka
    ...Pewnego razu mój ojciec zadzwonił i powiedział, że chciałby, abym pojechał na pewne spotkanie. Zwykle dyplomatycznie odpowiadałem, że uczestniczyłem już w czymś takim i dziękuję. Ale tym razem spotkanie miało się odbyć na Jamajce, a u nas był luty i strasznie zimno. Pomyślałem więc o plaży i słońcu i odpowiedziałem: „Wiesz, tato, może uda mi się jakoś znaleźć czas i pojechać”. Wiedziałem, jak radzić sobie z tą całą chrześcijańską gadką... czytaj dalej

  • Paweł Jarosz Ewangelia na bankiecie
    Czy widzieliście kiedyś 145 nauczycielek z waszego miasta, zgromadzonych na jednym miejscu, w wytwornej restauracji jednego z najpiękniejszych hoteli w mieście, słuchających jasnego i bezpośredniego zwiastowania Ewangelii?! Albo salę pełną mężczyzn – ojców i synów – słuchających świadectwa ewangelisty, niegdyś „syna marnotrawnego”? Czy to możliwe, by politycy albo biznesmeni czy artyści słuchali trwającego blisko godzinę kazania, a później jeszcze pytali, gdzie można usłyszeć więcej?
    Czy to prawdopodobne, by chłopak w basebolówce i w zielonych bojówkach, w rozpiętej koszuli w czerwoną kratę, jeżdżący na BMX po pięknym dywanie w restauracji hotelu Polonia Palace, mówił o tym, że ważniejsze niż sukcesy sportowe jest dla niego spotkanie z żywym Jezusem?!
    To wszystko wydarzyło się naprawdę zaledwie kilka tygodni temu... czytaj dalej

  • Europejski Alians Ewangeliczny w Warszawie

  • Nina Hury Jubileusz 60-lecia w Lidzbarku Warmińskim

  • Lothar Roth Myśleliśmy, że to ubek
    ...Pewnego dnia, chyba wiosną 1946 roku, odwiedził nas jakiś człowiek. W domu była tylko moja mama i ja. Nie rozumieliśmy, o co pytał. Był wysokiego wzrostu, ubrany w czarny płaszcz. Powtarzał słowo „baptist”. Wystraszyliśmy się. Myśleliśmy, że to ubek, który szuka wierzących, by ich aresztować. Ten człowiek, widząc nasze obawy, zaczął śpiewać: „Głośmy radośnie wszyscy wraz, Bóg kocha nas”. Nasz strach zamienił się w radość. Znaliśmy bowiem tę pieśń i zrozumieliśmy, że to brat w Chrystusie. Mama ugościła go serdecznie. Gdy przyszedł mój ojciec, który znał język polski, wszystko się wyjaśniło. Pan posłał swego sługę, aby owce zgromadzić. Był to Jerzy Sacewicz, który poszukiwał wierzących na tym terenie... czytaj dalej

  • Małgorzata Platajs Aby Słowo Pana się rozpowszechniało

  • Alians Ewangeliczny w RP po kolejnej kadencji

  • Nina Hury SCh "Północ" w Warszawie. To już 5 lat

  • Marek Sobotka Zaczęło się od "Biblii pod namiotem"
    ... W połowie maja 1991 roku musiałem wrócić do Mławy, a w czerwcu przyjechał tam wielki namiot - „Biblia pod namiotem”. Pojawiłem się w nim już pierwszego dnia. Powitał mnie Krzysztof Zaręba i zaprosił na popołudniowe spotkanie. Po pierwszym było kolejne i następne. W trakcie tej misji i następnej w Działdowie poznałem bardzo wielu ludzi, którzy w taki swobodny i spontaniczny sposób wyrażali swoją wiarę w Boga.
    Przebywałem pod namiotem od wczesnego popołudnia do późnego wieczora, rozmawiając i pomagając w czym mogłem i potrafiłem. W tym czasie musiałem rozważyć kilka ważnych kwestii. Na najważniejsze i podstawowe pytanie: „czy jestem zbawiony?”, znalazłem odpowiedź ostatniego dnia misji w Działdowie... czytaj dalej

  • Marek Sobotka Dobro czynić - działalność pożytku publicznego

  • Justyna Wawrzyniak Szarlotka dla Taty
    ... Chciałabym, żeby mój Tata mógł poznać swoją wnuczkę, wziąć ją na ręce i powiedzieć: „To ja, twój dziadek". Chciałabym, żeby tulił ją i rozpieszczał. Żeby miał do niej słabość. Zbierał z nią kasztany i robił z nich ludziki i zwierzątka. Żeby mówił do niej „moja kruszynko" - tak jak kiedyś do mnie. Może trudno uwierzyć, ale jest coś, czego pragnęłabym jeszcze bardziej...Tyle czasu spędzaliśmy razem, a tak dużo go zmarnowałam. Ciągle obiecywałam sobie, że powiem Mu o mojej przyjaźni z Jezusem, co to znaczy wierzyć i że można już teraz mieć pewność zbawienia... Tak bardzo żałuję, że nie miałam więcej odwagi, gdy był na to czas... czytaj dalej
© Słowo i Życie

Zaprenumeruj
Słowo i Życie można zakupić w zborach WKCh oraz  w księgarni Jack w Ustroniu

okładka nru 4/06 - wspólne nabożeństwo w Warszawie, fot. N.Hury
strona główna