Leszek
                                                  Korzeniecki 
                                            Najtrudniejsze
polecenie
                                                        Jezusa 
                                                         
                                                       
                                            Jezus
                                                  dał swoim
                                                  uczniom kilka
                                                  bardzo trudnych
                                                  poleceń.
                                                    Zgorszyli się,
                                                  kiedy powiedział,
                                                  że mają
                                                  jeść Jego
                                                  ciało i
                                                  pić Jego
                                                  krew. Ale
                                                  to nie
                                                  było
                                                  najtrudniejsze.
                                                    Najtrudniejsze
                                                  brzmi inaczej:
                                                  Naśladuj mnie!
                                                    Aż trudno nam
                                                  uwierzyć, że
                                                    Jezus mówił
                                                  serio,
                                                    że mamy Go
                                                    naśladować.
                                                  Ale On
                                                  naprawdę to miał
                                                  na myśli.
                                                  Chciał, byśmy
                                                  naśladowali Jego
                                                  sposób
                                                  głoszenia,
                                                    Jego
                                                  życie
                                                  modlitewne, mieli
                                                  wpływ na
                                                  otoczenie,
                                                  okazywali
                                                  miłosierdzie
                                                    i
                                                  przebaczenie. Z
                                                  tym łatwo
                                                  się
                                                  zgadzamy. Ale
                                                  gdy dochodzimy
                                                  do
                                                  nadprzyrodzonego
                                                  objawiania się
                                                  Boga w
                                                    Jego służbie,
                                                  myślimy, że
                                                  to był Jezus
                                                    – Boży Syn,
                                                    a nas
                                                    to nie dotyczy.
                                                  
                                              
                                              
                                               
                                              
                                               
                                              Głoszenie
Słowa
                                                      i znaki 
                                              
                                               
                                              Tuż
                                                    przed swoim
                                                    wniebowstąpieniem
                                                      Jezus Chrystus
                                                    przekazał
                                                    apostołom swoje
                                                    wyobrażenie
                                                    Kościoła. A
                                                    musimy zgodzić
                                                    się z
                                                    tym, że
                                                    na koniec
                                                    mówi
                                                      się
                                                    najważniejsze
                                                    rzeczy,
                                                    przekazuje swój
                                                    testament, swoją
                                                    wolę. Chrystus
                                                    chciał więc,
                                                    aby takie
                                                      właśnie wyobrażenie
                                                    Kościoła
                                                    pozostało w
                                                    apostołach. W
                                                    końcowych
                                                    fragmentach
                                                      czterech Ewangelii
                                                      i
                                                      na początku
                                                    Dziejów
                                                    Apostolskich nie
                                                    znajdujemy
                                                    ani
                                                    jednej
                                                      identycznej relacji.
                                                      Który z
                                                    tych zapisów
                                                    jest najbardziej
                                                    wiarygodny? Moim
                                                    zdaniem wszystkie
                                                    są równie
                                                    wiarygodne.
                                                    Myślę, że
                                                    przed swoim
                                                    wniebowstąpieniem
                                                    Jezus długo
                                                    rozmawiał z
                                                    uczniami,
                                                      a każdy
                                                    z pisarzy
                                                    Nowego Testamentu
                                                    wybrał
                                                      i zapisał którąś
                                                    z Jego
                                                      wypowiedzi. 
                                              
                                               
                                              Ewangelista
                                                    Marek
                                                      ujął to
                                                    tak: „I
                                                    rzekł im:
                                                    Idąc na
                                                    cały świat,
                                                    głoście
                                                      Ewangelię
                                                    wszystkiemu
                                                    stworzeniu. Kto
                                                    uwierzy i
                                                    ochrzczony
                                                    zostanie, będzie
                                                    zbawiony, ale
                                                    kto nie
                                                    uwierzy, będzie
                                                    potępiony. A
                                                    takie znaki
                                                    będą
                                                    towarzyszyły
                                                    tym, którzy
                                                    uwierzyli: w
                                                    imieniu moim
                                                    demony wyganiać
                                                    będą, nowymi
                                                    językami mówić
                                                    będą, węże
                                                    brać będą,
                                                    a choćby
                                                    coś trującego
                                                    wypili, nie
                                                    zaszkodzi im.
                                                    Na chorych
                                                    ręce kłaść
                                                    będą, a
                                                    ci wyzdrowieją.
                                                    A gdy
                                                    Pan Jezus
                                                    to do
                                                    nich powiedział,
                                                    został wzięty
                                                    w górę
                                                    do nieba
                                                    i usiadł
                                                    po prawicy
                                                    Boga. Oni
                                                    zaś poszli
                                                    i wszędzie
                                                    kazali, a
                                                    Pan im
                                                    pomagał i
                                                    potwierdzał ich
                                                    słowo znakami,
                                                    które mu
                                                    towarzyszyły”
                                                    (Mk 16:15-20). 
                                              
                                               
                                              Jezus
                                                      mówił o tym, co
                                                      należy do nas, co
                                                      my mamy robić,
                                                      oraz o tym, co
                                                      należy do Boga,
                                                      jakie rzeczy będą
                                                      towarzyszyć tym,
                                                      którzy
                                                      wykonują polecenie
                                                      Chrystusa. Kościół
                                                      ma głosić
                                                    Ewangelię,
                                                      ale
                                                    jest też
                                                    znakiem Boga
                                                    na ziemi,
                                                    co objawia
                                                    się poprzez
                                                    nadnaturalną
                                                    interwencją Boga
                                                    w służbę
                                                    Kościoła,
                                                      nadnaturalne
                                                      jej wsparcie.
                                                    Takie
                                                          jest
                                                          oczekiwanie
                                                          Chrystusa. 
                                               
                                              
                                               
                                              Czy
                                                      u każdego, kto
                                                      uwierzy, przejawi
                                                    się moc
                                                    ku uzdrowieniu?
                                                      Czy wszyscy
                                                      mają mówić
                                                    innymi językami?
                                                    Moglibyśmy
                                                    zastanawiać się
                                                    nad wieloma
                                                    aspektami tej
                                                    wypowiedzi
                                                    Chrystusa, ale
                                                    jednego
                                                      nie
                                                    możemy podważyć:
Chrystus
                                                      oczekuje, że Kościół
                                                      będzie
                                                      miejscem
                                                    manifestacji
                                                    Boga. Jako
                                                    Kościół
                                                    jesteśmy ludźmi,
                                                      którym towarzyszą
                                                      Boże znaki.
                                                    Wierzymy w
                                                    żywego Boga,
                                                    który zobowiązał
                                                    się, że
                                                    jeśli będziemy
                                                    głosili Jego
                                                    Słowo, On
                                                    będzie je
                                                    potwierdzał
                                                    znakami i
                                                    cudami. Gdyby
                                                    Bóg nie
                                                    był obecny
                                                    w Kościele,
                                                    nie różnilibyśmy
                                                    się od
                                                    partii
                                                    politycznej,
                                                    sekty czy
                                                    nurtu
                                                    filozoficznego.
                                                    Gdyby całe
                                                    chrześcijaństwo
                                                    miało polegać
                                                      tylko na
                                                      poznawaniu formuł,
                                                    zasad, teologii
                                                    i nic
                                                    poza tym,
                                                    byłoby ono
                                                    tak samo
                                                    martwe jak
                                                    menu z
                                                    McDonald'sa.
                                                    Chrystus
                                                    zobowiązuje nas,
                                                    byśmy budowali
                                                    swoją wiarę
                                                    tak, aby
                                                    On mógł
                                                    przez nas
                                                    działać. 
                                               
                                              
                                               
                                              
                                               
                                              Odpowiedzialność
za
                                                      brak mocy 
                                              
                                               
                                              Ewangelie
relacjonują
                                                      kilka sytuacji,
                                                      w których Jezus
                                                    gromił swoich
                                                    uczniów. Gdy
                                                    uczniowie
                                                    próbowali
                                                    wypędzić demona
                                                    z epileptyka
                                                    i nie
                                                    udało
                                                      się im
                                                    (Mt 17:14-21),
                                                      Jezus nie
                                                    pochwalił
                                                      ich, ale zgromił,
                                                    a później
                                                    rozprawił się
                                                    z problemem.
                                                      Uczniowie byli
                                                    na tyle
                                                    mądrzy, że
                                                    zapytali,
                                                      dlaczego nie
                                                    mogli
                                                      wypędzić demona.
                                                    Rozumieli, że
                                                    brak mocy
                                                    to był
                                                      ich
                                                      problem, nie
                                                    Boga.
                                                      To jest
                                                    rzecz, przed
                                                    którą uciekamy,
                                                    bo jest
                                                    dla nas
                                                    bolesna. Boimy
                                                      się przyznać, że
                                                    ponosimy
                                                    odpowiedzialność
                                                    za brak
                                                    mocy
                                                      Bożej w
                                                    naszym życiu.
                                                    Łatwiej nam
                                                    zrzucić ten
                                                    problem na
                                                    Boga. Łatwiej
                                                    jest stwierdzić,
                                                    że nas
                                                    to nie
                                                    dotyczy. Ale
                                                    wierzę, że
                                                    Chrystus, który
                                                    zgromił uczniów
                                                    z powodu
                                                    braku ich
                                                    wiary, zadbał
                                                    poprzez Ducha
                                                    Świętego, by
                                                    zostało to
                                                    zapisane w
                                                    Ewangelii, abyśmy
                                                    byli świadomi,
                                                    że jesteśmy
                                                    zobowiązani do
                                                    budowania wiary
                                                    w takim
                                                    stopniu, by
                                                    oglądać
                                                    odpowiedzi na
                                                    nasze modlitwy.
                                                    Spróbujmy
                                                    wyobrazić sobie
                                                    podobną
                                                      sytuację. Człowiek
                                                      słyszał o
                                                    Jezusie, o
                                                    wielkich cudach,
                                                    o niezwykłej
                                                    przemianie i
                                                    postanowił
                                                    przyjść do
                                                      Kościoła. Słyszał
                                                    o wskrzeszonych
                                                    umarłych, o
                                                      uzdrowieniu nieuleczalnie
                                                    chorych, słyszał
                                                    o rzeczach
                                                    niezwykłych.
                                                      Dlatego przyszedł
                                                    do
                                                      ludzi Jezusa
                                                      ze swoim
                                                      nierozwiązywalnym
                                                      problemem, a oni
                                                    wręczyli mu
                                                    książkę, w
                                                    której było
                                                    napisane, że
                                                    Bóg jest
                                                    suwerenny i
                                                    nie powinniśmy
                                                    wykręcać Mu
                                                    ręki.
                                                      Czy odszedł
                                                    uradowany? Nie,
                                                      bo ten
                                                      człowiek przyszedł,
                                                      a ludzie
                                                    Jezusa nie
                                                    mogli mu
                                                    pomóc. W
                                                    czasie, gdy
                                                    byłem
                                                    zaangażowany w
                                                    praktyki
                                                    spirytystyczne
                                                      i
                                                    szukałem
                                                    uwolnienia od
                                                    demonów,
                                                    rozmawiałem z
                                                    kilkoma
                                                    duchownymi. W
                                                    zasadzie dla
                                                    nich większym
                                                    problemem było
                                                    to, że
                                                    ktoś ich
                                                    się czepia,
                                                    szukając pomocy,
                                                    niż to,
                                                    że trzeba
                                                    tej pomocy
                                                    udzielić. Któryś
                                                    z nich
                                                    zapytał: „Kto
                                                    ci wmówił,
                                                    że powinieneś
                                                    czytać Biblię?
                                                    Czytasz ją
                                                    i jakieś
                                                    głupie rzeczy
                                                    przychodzą ci
                                                    do głowy”. 
                                              
                                               
                                              Złudna
                                                      nadzieja 
                                              
                                               
                                              Jeśli
                                                    ktoś w
                                                    swoich
                                                    nierozwiązywalnych
                                                    problemach
                                                      szuka
                                                    pomocy
                                                      w okultyzmie,
                                                      ezoteryce,
                                                    to znajdzie
                                                    tysiące
                                                    oszustów,
                                                    zainteresowanych
                                                    udzieleniem mu
                                                      „pomocy”,
                                                      chcących
                                                    wyciągnąć od
                                                    niego pieniądze
                                                      i okłamać,
bazujących
                                                      na jego
                                                    złudnej nadziei.
                                                      Jakiś czas
                                                    temu prowadziłem
                                                    spotkanie, na
                                                    którym został
                                                    uwolniony od
                                                    demona pewien
                                                    bioenergoterapeuta.
                                                      Powiedział:
                                                      „Wiedziałem, że to
                                                      jest złe, bo każda
                                                      osoba,
                                                      której udzieliłem
                                                      pomocy, poniosła
                                                      później jakieś
                                                      ciężkie
                                                      tego
                                                      konsekwencje”.
                                                      Mówił o chłopaku
                                                    z ADHD,
                                                      który był tak
                                                    rozkojarzony, że
                                                    nie był
                                                    w stanie
                                                    zrobić prawa
                                                    jazdy. Ów
                                                    bioenergoterapeuta
                                                    zaproponował, by
                                                    przyszedł do
                                                    niego, a
                                                    on ustawi
                                                    go energetycznie
                                                    i sprawi,
                                                    że w
                                                    dniu egzaminu
                                                    będzie tak
                                                    skoncentrowany,
                                                    że zda
                                                    bez problemu.
                                                      I to zadziałało.
                                                    Chłopak poszedł
                                                    na egzamin
                                                      i nie
                                                    popełnił ani
                                                    jednego błędu.
                                                    Dwa tygodnie
                                                    później dostał
                                                    prawo jazdy,
                                                    wsiadł do
                                                    samochodu i
                                                    tego samego
                                                    dnia zabił
                                                    się. 
                                               
                                              
                                               
                                              Gdy
                                                    medycyna jest
                                                    już
                                                      bezradna,
                                                      ludzie
                                                    szukają pomocy
                                                    w Internecie
                                                    lub gdziekolwiek
                                                    indziej
                                                      i trafiają
                                                    na gigantyczną
                                                    ofertę diabła.
                                                      Nawet nie pytają o
                                                      ludzi Jezusa. Nie
                                                          trafiają na
                                                          Kościół. Poważnym
                                                    problemem jest,
                                                    że ci
                                                    szukający
                                                    nadziei ludzie
                                                    nie mogą
                                                    znaleźć adresu
                                                    do Kościoła.
                                                    A jeśli
                                                      już znajdą,
                                                    często w
                                                      Kościele widzą
                                                      tylko, jak rozkładamy
                                                      ręce,
                                                      mówiąc, że nie
                                                      możemy nic
                                                      zrobić, i odsyłamy
                                                      ich do
                                                    przychodni
                                                      i różnych
                                                    instytucji. Czy
                                                    Chrystus nie
                                                    zgromiłby nas
                                                      za to? Czy
                                                    nie powiedziałby,
że
                                                      potrzebujemy coś
                                                    zmienić w
                                                    swoim życiu,
że
                                                      powołał nas,
                                                      abyśmy byli tacy
                                                      jak
                                                      On, że mamy
                                                      budować swoją wiarę? 
                                              
                                               
                                              Gdy
                                                      uczniowie
                                                      pytali, dlaczego
                                                    nie mogli
                                                    wypędzić
                                                      demona,
                                                    Jezus powiedział
                                                    im, że
                                                    z powodu
                                                    braku wiary.
                                                    Ale postawienie
                                                    diagnozy jeszcze
                                                    nie rozwiązuje
                                                    problemu. Jezus
                                                      wskazał rozwiązanie:
                                                      przez
                                                    post i
                                                    modlitwę. Innymi
                                                    słowy Jezus
                                                    powiedział im:
                                                    Za często
                                                    oglądacie
                                                      seriale.
                                                    Wiadomości,
                                                    które regularnie
                                                    oglądacie, nie
                                                    są warte
                                                    czasu, który
                                                    spędzamy przed
                                                    telewizorem.
                                                    Więcej pożytku
                                                    przyniosłaby
                                                    modlitwa lub
                                                    czytanie Słowa
                                                    Bożego.
                                                    Napełniamy swoje
                                                    umysły światem
                                                    i żyjemy
                                                    w takiej
                                                    samej jak
                                                      świat
                                                    mocy. Często
                                                    nasza duchowa
                                                    dieta - w
                                                    porównaniu do
                                                    tego, co
                                                    czerpiemy ze
                                                    świata
                                                      - jest
                                                          tak uboga, że
                                                    trudno dziwić
                                                    się, iż
                                                    jesteśmy
                                                    bezradni i
                                                    bez mocy.
                                                    Chrystus
                                                    powiedział, że
                                                      potrzebujemy
                                                    postu i
                                                    modlitwy.
                                                      Często
                                                    umyka to naszym
                                                    oczom. Przez
                                                    lata czytałem
                                                    to i
                                                    nie wiedziałem,
                                                    co naprawdę
                                                    Jezus chciał
                                                    powiedzieć. Post
                                                    powoduje, że
                                                    uniżamy swoją
                                                    cielesność.
                                                    Modlitwa jednoczy
                                                    nas z
                                                    Bogiem. Kiedy
                                                    mamy w
                                                    swoim życiu
                                                    te dwie
                                                    rzeczy, pojawia
                                                    się również
                                                    moc, która
                                                    może dotknąć
                                                    również
                                                    nierozwiązywalnych
                                                    problemów. 
                                               
                                              
                                               
                                              Powrót
                                                      do życia 
                                              
                                               
                                              Któregoś
                                                    dnia
                                                    postanowiliśmy
                                                    zrobić akcję
                                                    uliczną.
                                                    Zachęciłem
                                                    naszych ludzi
                                                    w Kościele,
                                                    abyśmy wzięli
                                                    zaproszenia na
                                                    film jako
                                                    pretekst do
                                                    podjęcia rozmowy
                                                    z ludźmi
                                                    na ulicy.
                                                      Byłem w
                                                    zespole z
                                                    dwiema rodzonymi
                                                    siostrami. Ich
                                                    ojciec opuścił
                                                    je, jak
                                                    były małe.
                                                      Jednej z nich
                                                      przyszło do głowy,
                                                      żeby go odwiedzić.
                                                      To był dość
                                                      szalony pomysł, bo
                                                      przez kilkanaście
                                                      lat nie miały z
                                                      nim żadnego
                                                      kontaktu.
                                                      Powiedziałem
                                                      jednak, że dobrze,
                                                      idźmy do niego.
                                                      Znaleźliśmy się w
                                                      jego mieszkaniu.
                                                      Domownicy byli
                                                      bardzo
                                                      zaskoczeni i
                                                      zdezorientowani.
                                                      Był tam też
                                                      przyrodni brat
                                                      tych
                                                      dziewczyn, który
                                                      od dłuższego czasu
                                                      był już na rencie.
                                                      Miał
                                                      takie problemy z
                                                      błędnikiem, że w
                                                      ogóle nie
                                                      wychodził z domu.
                                                      Z
                                                      trudem poruszał
                                                      się po mieszkaniu,
                                                      trzymając się
                                                      ściany. Był
                                                      chory psychicznie.
                                                      Lekarze
                                                      stwierdzili, że
                                                      nie wiedzą jak go
                                                      leczyć, bo jego
                                                      mózg jest
                                                      przeżarty przez
                                                      narkotyki i nie
                                                      reaguje
                                                      na żadne leki.
                                                      Chłopak był w tak
                                                      przerażającej
                                                      kondycji, że
                                                      ciężko było nawet
                                                      wyobrazić sobie go
                                                      zdrowego. Ale
                                                      kiedy tam
                                                      byłem,
                                                      powiedziałem mu,
                                                      że Chrystus może
                                                      zmienić w jego
                                                      życiu
                                                      wszystko. Że On
                                                      jest
                                                      zainteresowany
                                                      jego wiecznym
                                                      zbawieniem i tym,
                                                      by postawić go na
                                                      nogi w
                                                      doczesności.
                                                      Następnej nocy
                                                      zadzwonił do
                                                      mnie około
                                                      trzeciej, może
                                                      czwartej nad
                                                      ranem. Wyrwany ze
                                                      snu nawet
                                                      nie wiedziałem, z
                                                      kim rozmawiam i
                                                      chciałem jak
                                                      najszybciej
                                                      zakończyć. Dopiero
                                                      rano odszukałem
                                                      ten numer i
                                                      zadzwoniłem. Był
                                                      zrozpaczony i
                                                      próbował popełnić
                                                      samobójstwo.
                                                      Powiedział Bogu,
                                                      że jeśli jest dla
                                                      niego jakaś
                                                      nadzieja, to niech
                                                      go zachowa przy
                                                      życiu, po czym przyjął
                                                          tyle różnych
                                                          środków, że
                                                          zabiłoby to
                                                          kilka osób.
                                                          Przeżył i
                                                          był zdziwiony,
                                                          bo nawet
                                                      interwencja
                                                      lekarza nie była
                                                      potrzebna.
                                                      Nawrócił się i od
                                                      swoich
                                                      uzależnień został
                                                      uwolniony w jednym
                                                      momencie. To nie
                                                      znaczy, że
                                                      wszystko w stu
                                                      procentach
                                                      powróciło do
                                                      pierwotnego stanu,
                                                      ale już
                                                      po kilku dniach
                                                      wyszedł z domu.
                                                      Zaczął chodzić po
                                                      ulicach i w
                                                      końcu przyszedł do
                                                      Kościoła. Jego
                                                      problemy
                                                      psychiczne zaczęły
                                                      znikać. Kilka
                                                      tygodni później
                                                      zaczął normalnie
                                                      funkcjonować.
                                                      Mijały kolejne
                                                      miesiące i jego
                                                      stan poprawiał się
                                                      z tygodnia na
                                                      tydzień. Zeszłej
                                                      wiosny udzielałem
                                                      mu ślubu. Chłopak
                                                      powrócił
                                                      do normalnego
                                                      życia i intryguje
wszystkich
                                                          na ulicy.
                                                          Lekarze,
                                                          którzy go
                                                          prowadzili, a
                                                          dziś
                                                          spotykają go
                                                          na mieście, są
                                                          zdziwieni, że
                                                          w ogóle chodzi
                                                          i
                                                          wypytują, u
                                                          kogo się
                                                          leczy.
                                                          Chrystus tego
                                                          dokonał. Wierzę,
że
                                                      nasze Kościoły
                                                      powinny być pełne
                                                      takich przykładów
                                                      -
                                                      nierozwiązywalnych
                                                      problemów, które
                                                      zostały rozwiązane
                                                      Bożą
                                                      mocą. 
                                               
                                              
                                               
                                              Budować
                                                      wiarę 
                                              
                                               
                                              Potrzebujemy
być
                                                    Kościołem, budującym
                                                    wiarę. Pewną rzecz
                                                    Bóg powiedział mi
                                                    w bardzo osobisty
                                                    sposób. Modliłem się
                                                    któregoś dnia przez
                                                    kilka
                                                    godzin. Poczułem się
                                                    uchwycony przez Boga
                                                    i przyparty do
                                                    ściany.
                                                    Bóg niemal
                                                    wykrzyczał mi te
                                                    słowa: „Nie używam
                                                    tych, którzy
                                                    mają rację. Używam
                                                    tych, którzy płacą
                                                    cenę”. Zrozumiałem,
                                                    że jeśli chcę
                                                    wypełnić to, co Bóg
                                                    nakłada na mnie jako
                                                    obowiązek, muszę
                                                    zapomnieć o samym
                                                    sobie i zacząć
                                                    płacić cenę.
                                                    Potrzebujemy pościć,
                                                    modlić się, być
                                                    nieustannie gotowi
                                                    do
                                                    służby, do
                                                    ofiarności.
                                                    Nieustannie
                                                    przekraczać kolejne
                                                    granice w
                                                    okazywaniu miłości
                                                    ludziom. Nasz
                                                    dzisiejszy sufit,
                                                    jutro musi być
                                                    naszą podłogą.
                                                    Musimy dbać o
                                                    nieustanny postęp w
                                                    naszym życiu.
                                                    Wierzę, że do tego
                                                    zaprasza nas
                                                    Chrystus. Abyśmy
                                                    byli jak On,
                                                    abyśmy budowali
                                                    swoją wiarę.
                                                    Chrystus powołuje
                                                    nas, abyśmy stali
                                                    się Kościołem
                                                    znaków. Chrystus
                                                    powiedział: „A takie
                                                    znaki będą
                                                    towarzyszyły tym,
                                                    którzy
                                                    uwierzyli...”.
                                                    Myślę, że listę
                                                    przytoczoną przez
                                                    ewangelistę Marka,
                                                    można bardzo
                                                    poszerzyć.
                                                    Można by powiedzieć,
                                                    że znaki, które będą
                                                    towarzyszyły
                                                    Kościołowi, to
                                                    przemienione życie
                                                    uzależnionych ludzi,
                                                    to
                                                    poskładane
                                                    małżeństwa, które
                                                    nie miały żadnej
                                                    nadziei na
                                                    przetrwanie, to
                                                    uleczeni ludzie,
                                                    którzy nie mieli
                                                    szansy na
                                                    zdrowie... 
                                              
                                               
                                              Jako
                                                      Kościół,
                                                    musimy różnić
                                                    się od
                                                    świata. Nie
                                                    możemy oferować
                                                    tylko nowych
                                                    poglądów,
                                                    
                                                      potrzebujemy
                                                    oferować nowe
                                                    życie. Na
                                                      nas
                                                      leży związana
                                                    z tym
                                                    odpowiedzialność.
                                                      Kościół
                                                    ma szukać
                                                    Bożej mocy
                                                    i głosić
                                                    Słowo. Jest
                                                    coś do
                                                    zrobienia przez
                                                    nas i
                                                    jest coś,
                                                    za co
                                                    odpowiada Bóg.
                                                      Do nas
                                                    należy
                                                    bezkompromisowe
                                                    głoszenie
                                                    Ewangelii. Ale
                                                    jeśli nie
                                                      towarzyszy temu wzrastająca
                                                    wiara w
                                                    nas samych,
                                                    to nie
                                                    zarazimy pasją
                                                    poszukiwania
                                                    wiary tych,
                                                    którzy nas
                                                    słuchają. Jeśli
                                                    sami nie
                                                    nauczymy się
                                                    budować
                                                    nieustannie i
                                                    poszerzać granic
                                                    naszej wiary,
                                                    trudno będzie
                                                    nauczyć tego
                                                    innych. A
                                                    poszerzanie wiary
                                                      to warunek,
                                                      byśmy
                                                    mogli oglądać
                                                    coraz więcej
                                                    Bożego
                                                    działania,
                                                    przejawiającego
                                                    się w
                                                    praktyczny
                                                    sposób. 
                                              
                                               
                                              Apostoł
                                                      wiary 
                                              
                                               
                                              Smith
                                                    Wigglesworth
                                                    pierwszy
                                                    raz
                                                    zobaczył
                                                    uzdrowienie
                                                    pod
                                                    swoimi
                                                    rękami,
                                                    kiedy
                                                    miał
                                                      około
                                                    sześćdziesięciu
                                                      lat.
                                                    Nawrócił
                                                    się,
                                                    gdy
                                                    miał
                                                    osiem
                                                    lat
                                                      i
                                                    był
                                                    gorliwym
                                                    ewangelistą.
                                                      Pewnego
                                                    razu
                                                    nie
                                                    przyjechała
                                                    osoba,
                                                    która
                                                    miała
                                                    modlić
                                                    się
                                                    o
                                                    uzdrowienia,
                                                    więc
                                                    jego
                                                      o to poproszono.
                                                      I
                                                    chyba
                                                    wszyscy
                                                    zostali
                                                    uzdrowieni.
                                                    Trochę
                                                    to
                                                    go
                                                    zdziwiło.
                                                    Od
                                                    tego
                                                    momentu
                                                    zaczął
                                                    gorliwie
                                                    modlić
                                                    się
                                                    o
                                                    uzdrowienia.
                                                    W
                                                    jego
                                                    służbie
                                                    miało
                                                    miejsce
                                                    wiele
                                                    uzdrowień
                                                    nieuleczalnych
                                                    chorób
                                                      i
                                                    wskrzeszeń
                                                    umarłych.
                                                      Zrobiło
                                                    się
                                                      o nim głośno
                                                    na
                                                    świecie.
                                                    Miał
                                                    wpływ
                                                    na
                                                    całe
                                                    kraje. 
                                                    
                                              On
                                                      naprawdę
                                                  ulegał Duchowi
                                                  Świętemu i
                                                  czasami robił
                                                  rzeczy
                                                    kontrowersyjne.
                                                    Kiedyś przywieziono
                                                    na nabożeństwo nie
                                                        całkiem
                                                        przytomnego
                                                        człowieka na
                                                        noszach,
                                                        umierającego na
                                                        raka
                                                        żołądka. Lekarze
                                                  powiedzieli, że
                                                  nie można
                                                    mu już niczym
                                                  zaszkodzić, bo
                                                  i tak
                                                  pożyje co
                                                  najwyżej kilka
                                                  godzin. Pobudzony
                                                  przez Ducha
                                                  Świętego Smith
                                                    Wigglesworth
                                                  zacisnął pięść
                                                  i uderzył
                                                    go w brzuch.
                                                    Gdy ten
                                                  stracił
                                                  przytomność,
                                                  niektórzy
                                                  chcieli bić
                                                  Smitha. Kilka
                                                  godzin później
                                                  ten chory
                                                  człowiek był
                                                  całkowicie
                                                  zdrowy. Drugi
                                                    przykład: Któregoś dnia
                                                    przed Smithem znalazła
                                                  się kobieta
                                                  o kulach.
                                                    Powiedział jej:
                                                    „Rzuć to
                                                  i zacznij
                                                  biegać”.
                                                  Ponieważ nie
                                                  rozumiała jego
                                                  intencji,
                                                  popchnął
                                                    ją,
                                                  aby wytrącić
                                                  jej kule.
                                                  Za pierwszym
                                                  razem się
                                                  nie udało,
                                                  więc popchnął
                                                  ją mocniej.
                                                    Kule jej
                                                  wypadły, a
                                                  ona uderzyła
                                                  go w
                                                  twarz i
                                                  wybiegła
                                                    z kościoła.
                                                    Dopiero na
                                                  zewnątrz
                                                  zrozumiała, co
                                                  się stało.
                                                    Wszędzie, gdzie
                                                  pojawiał się
                                                  Smith
                                                    Wigglesworth,
                                                    działy się szokujące
                                                  uzdrowienia.
                                                  Pewnego razu
                                                  podszedł do
                                                  człowieka,
                                                  mającego
                                                  metalową rurkę
                                                  w gardle.
                                                  Wyciągnął ją,
                                                  włożył w
                                                  to miejsce
                                                  swój palec,
                                                  a kiedy
                                                    go wyciągnął,
                                                  rana znikła.
                                                  Ten człowiek
                                                  był całkowicie
                                                  uzdrowiony. To
                                                  jest dar
                                                  czynienia cudów.
                                                  
                                              
                                              
                                              Kiedy
                                                  Smith
                                                        Wigglesworth umierał
                                                      w przekonaniu, że
                                                    poniósł
                                                    porażkę.
                                                    Powiedział:
                                                      „Wszędzie
                                                    głosiłem
                                                    na
                                                    temat
                                                    wiary.
                                                      Mówiłem
                                                    ludziom,
                                                    jak
                                                    mogą
                                                    bardziej
                                                    poznać
                                                    Jezusa.
                                                      Ale
                                                    oni
                                                    nie
                                                    chcą
                                                    bardziej
                                                    znać
                                                    Jezusa.
                                                    Oni
                                                    bardziej
                                                    chcą
                                                      mojej
                                                    wiary,
                                                    chcą
                                                    mnie,
                                                    chcą
                                                    mojej
                                                    relacji
                                                    z
                                                    Bogiem,
                                                      a sami
                                                    nie
                                                    chcą
                                                    budować
                                                    swojej
                                                    wiary.
                                                    To
                                                    jest
                                                    tragedia”.
                                                      Jego
                                                    biografia
                                                    nosi
                                                    tytuł
                                                      „Apostoł
                                                    wiary”.
                                                    Wszyscy
                                                  jesteśmy
                                                  zobowiązani, by
                                                  naszą relację
                                                  z Bogiem,
                                                  naszą wiarę
                                                  traktować jako
                                                  priorytet. Jeśli
                                                  o to
                                                  zadbamy, skutki
                                                    będą niezwykłe,
                                                  łącznie z
                                                  nadprzyrodzonymi.
                                                  Czy nie
                                                  jest to
                                                  dobra motywacja?
                                              
                                              Oferta
                                                    niebios wciąż
                                                    aktualna
                                              
                                              Jezus
                                                    Chrystus przed
                                                  swoim
                                                  wniebowstąpieniem
                                                  zwrócił uwagę
                                                  na dwie
                                                  rzeczy:
                                                    głoszenie Ewangelii i
                                                    towarzyszącą temu moc.
                                                    Głoszenie Ewangelii
                                                  robimy,
                                                  a jeśli
                                                    odczuwamy
                                                  braki w
                                                  mocy, nie
                                                  jest to
                                                    kwestia
                                                    „postanowienia synodu
                                                  anielskiego w
                                                  niebie o
                                                  wycofaniu tej
                                                  rzeczy”. Oferta
                                                  niebios jest
                                                  ciągle aktualna.
                                                    Musimy zacząć
                                                  brać tę
                                                  moc, tak
                                                  jak pierwszy
                                                  Kościół.
                                              
                                              To
                                                  niezwykłe, jak
                                                  jeden człowiek
                                                  mógł przemienić
                                                  całą Irlandię.
                                                  Patryk –
                                                  człowiek, który
                                                  został porwany
                                                  i był
                                                  niewolnikiem w
                                                  tym kraju
                                                  – nie miał
                                                  wykształcenia
                                                  teologicznego
                                                    ani nawet Biblii.
                                                    Ale modlił
                                                    się i
                                                  Bóg do
                                                  niego przemówił:
                                                    „Wstań i
                                                  idź, a Ja
                                                  przygotowałem
                                                  dla ciebie
                                                  statek”.
                                                  Poszedł na
                                                    wybrzeże i
                                                  trafił na
                                                  statek,
                                                    który zabrał go z
                                                  powrotem do
                                                  Brytanii, skąd
                                                  wiele lat
                                                  wcześniej był
                                                  porwany. Zaczął
                                                  studiować
                                                  Biblię,
                                                    modlił
                                                  się i miał
                                                  wizję. Bóg
                                                  posłał go
                                                  z powrotem
                                                  do Irlandii.
                                                  W jego
                                                  służbie
                                                  nieustannie
                                                  działy się
                                                  wielkie znaki
                                                  i cuda.
                                                  Lokalni
                                                  czarownicy
                                                  przynajmniej dwa
                                                  razy w
                                                  tygodniu
                                                    próbowali go
                                                  zabić,
                                                    ale sami
                                                  padali przed
                                                    nim
                                                  trupem. Wszędzie,
                                                  gdzie Patryk
                                                    się
                                                  pojawiał, ludzie
                                                  byli uzdrawiani,
                                                  demony
                                                  wychodziły.
                                                    Każdy
                                                  kawałek
                                                  Irlandii, gdzie
                                                    stanęła jego noga, był
                                                  zdobyty dla
                                                  Chrystusa.
                                                  Patryk
                                                    szedł pieszo, a
                                                  nagłośnieniem
                                                  była jego
                                                  własna krtań.
                                                  Jeden człowiek
                                                  pełen Bożej
                                                  mocy przemienił
                                                  cały naród.
                                                    Potrzebujemy być
                                                  bliżej Boga,
                                                  by stanąć
                                                  z Nim
                                                  ramię w
                                                  ramię i
                                                  pójść nie
                                                  dla Niego,
                                                  ale razem
                                                  z Nim.
                                              
                                              Marcin
                                                  chciał zostać
                                                  chrześcijaninem,
                                                    ale ojciec mu
                                                  nie pozwolił,
                                                  wysłał go
                                                  do armii.
                                                  Odbył więc
                                                  25 lat
                                                  służby w
                                                  rzymskiej armii.
                                                  Gdy przeszedł
                                                    na emeryturę,
                                                    powrócił do
                                                    młodzieńczych
                                                    tęsknot. Stał
                                                  się
                                                  chrześcijaninem
                                                  i blisko
                                                    dziesięć lat
                                                  spędził w
                                                  odosobnieniu,
                                                  modląc się
                                                  i przybliżając
                                                  do Boga.
                                                  Przez niego
                                                  dokonało się
                                                  wiele wskrzeszeń
                                                  umarłych, niemal
                                                  każdy chory,
                                                  który do
                                                  niego przyszedł,
                                                  został
                                                  uzdrowiony.
                                                    Zdobywał dla
                                                  Chrystusa
                                                    świat wokół siebie.
                                                  
                                              
                                              
                                              Patryk
                                                    i Marcin
                                                    to dziś katoliccy
                                                  święci. Ale to
                                                    nasi bracia, święci
                                                  wczesnego
                                                  Kościoła,
                                                    którzy
                                                  robili to,
                                                  co my
                                                  mamy prawo
                                                  i obowiązek
                                                    również zrobić.
                                                  Postawili Boga
                                                  na pierwszym
                                                  miejscu i
                                                  szukali Go
                                                  tak, by
                                                  dojść do
                                                  punktu, w
                                                  którym
                                                  realizowanie
                                                  wezwania Jezusa,
                                                  jakie postawił
                                                  przed Kościołem,
                                                  stało się
                                                  możliwe. Jezus
                                                  powiedział,
                                                    by Go naśladować.
                                                  Chcę szukać
                                                    Go w
                                                  taki sposób
                                                  i tak
                                                  długo, aż
                                                  będę mógł
                                                  o sobie
                                                  powiedzieć: Tak,
                                                  wiem, że
                                                  teraz Ciebie
                                                  naśladuję. Do
                                                  tego
                                                    trzeba dorosnąć, nie
                                                  dojrzewa
                                                    się do
                                                  tego w
                                                  jednej chwili.
                                                  Nikt nie
                                                  powinien mieć
                                                  kompleksów z
                                                  powodu, że
                                                  znajduje się
                                                  w tym,
                                                  a nie
                                                  w innym
                                                  odcinku swojej
                                                  podróży. Ale
                                                  powinniśmy się
                                                  niepokoić, jeśli
                                                  się okaże,
                                                  że już
                                                  od wielu
                                                  lat jesteśmy
                                                        w tym samym
                                                        miejscu.
                                                  
                                              
                                              
                                              „ Błogosławiony
                                                  niech będzie
                                                  Bóg i
                                                  Ojciec Pana
                                                  naszego Jezusa
                                                  Chrystusa, który
                                                  nas ubłogosławił
                                                  w Chrystusie
                                                  wszelkim duchowym
                                                  błogosławieństwem
                                                  niebios”
                                                    pisał apostoł Paweł
                                                  (Ef 1:3).
                                                  Chrystus poprzez
                                                  swoją krew
                                                  otworzył nam
                                                  dostęp do
                                                    wszelkich
                                                  duchowych
                                                  błogosławieństw
                                                  niebios. Czy
                                                  to znaczy,
                                                  że po
                                                  przeczytaniu
                                                    tego
                                                  wersetu i
                                                  uznaniu
                                                    go za
                                                  prawdę,
                                                  wszystko
                                                        to przejawi się
                                                        w naszym życiu
                                                        automatycznie? Zbawienie
                                                  jest nasze.
                                                  Także wszelkie
                                                  duchowe
                                                  błogosławieństwo,
                                                  które będzie
                                                  nam potrzebne
                                                  na ziemi,
                                                  jest nam
                                                  dane i
                                                  potencjalnie mamy
                                                  możliwość
                                                  skorzystania z
                                                  niego. Spod
                                                  pióra
                                                    apostoła
                                                    Pawła wychodzi
                                                  także
                                                  stwierdzenie,
                                                    że Bóg nas zdolnymi
                                                  uczynił do
                                                  uczestnictwa w
                                                  dziedzictwie
                                                  świętych w
                                                  światłości,
                                                  wyrwał z
                                                  mocy ciemności
                                                  i przeniósł
                                                  do Królestwa
                                                  Syna swego
                                                  umiłowanego, w
                                                  którym mamy
                                                  odkupienie,
                                                  odpuszczenie
                                                  grzechów (Kol
                                                  1:12-14). Biblia
                                                  mówi, że
                                                  zostaliśmy
                                                  uczynieni
                                                  zdolnymi do
                                                  uczestnictwa w
                                                  dziedzictwie
                                                  świętych w
                                                  światłości. Z
                                                  pewnością nie
                                                  chodzi o
                                                  nasze fizyczne
                                                  ciała. Te
                                                  słowa odnoszą
                                                  się do
                                                  nowego stworzenia
                                                  w nas.
                                                  Nasza nowa
                                                  natura posiada
                                                  potencjał,
                                                  możliwość
                                                  pozostawania w
                                                  więzi z
                                                  tym wszystkim,
                                                  co Bóg
                                                  nam dał.
                                                  
                                              
                                              
                                              Stare
                                                    kontra nowe
                                              
                                              Biblia
                                                  mówi
                                                    też, że
                                                  toczymy również
                                                  wewnętrzny bój.
                                                    „Zewleczcie z siebie
                                                    starego człowieka
                                                    wraz z jego
                                                    poprzednim
                                                    postępowaniem,
                                                    którego gubią
                                                    zwodnicze żądze, i
                                                    odnówcie się w
                                                    duchu umysłu
                                                    waszego, a obleczcie
                                                    się w nowego
                                                    człowieka, który
                                                    jest stworzony
                                                    według Boga w
                                                    sprawiedliwości i
                                                    świętości prawdy”
                                                  (Ef
                                                    4:22-24).
                                                  Myślę, że
                                                  każdy z
                                                  nas zdaje
                                                  sobie sprawę
                                                  z tej
                                                  bolesnej
                                                  rzeczywistości,
                                                  że stary
                                                  człowiek próbuje
                                                  nami zawładnąć.
                                                  Stary człowiek,
                                                  cielesne myślenie
                                                  próbuje wybić
                                                  nam z
                                                  głowy, że
                                                  możemy być
                                                  tacy jak
                                                  Jezus. Niestety,
                                                  większość
                                                  Bożych dzieci
                                                  nosi w
                                                  sobie tożsamość
                                                  kompromisu.
                                                  Zdajemy sobie
                                                  sprawę z
                                                  tego, że
                                                  jest w
                                                  nas nowa
                                                  natura,
                                                    czego wynikiem są
                                                  pewne święte
                                                  motywy,
                                                  autentyczna
                                                  miłość i
                                                  wiele właściwych
                                                  rzeczy. Ale
                                                  widzimy w
                                                  nas działanie
                                                    również starej
                                                  natury: grzeszne
                                                  pragnienia, złe
                                                  pożądanie,
                                                  podłość,
                                                    skłonność do
                                                    tego, co
                                                  złe. Widzimy
                                                  to w
                                                  sobie. Kiedy
                                                  więc próbujemy
                                                  określić własną
                                                  tożsamość,
                                                  bierzemy trochę
                                                  tego, co
                                                  jest prawdą
                                                  o naszej
                                                  nowej naturze,
                                                  trochę tego,
                                                  co jest
                                                  prawdą o
                                                  naszej starej
                                                  naturze, lepimy
                                                    to razem i
                                                  myślimy,
                                                    że tacy jesteśmy.
                                                    Letniość
                                                  powstaje poprzez
                                                  zmieszanie
                                                  gorącego z
                                                  zimnym. Dlatego
                                                  apostoł Paweł
                                                  mówi, abyśmy
                                                  zewlekli z
                                                  siebie starą
                                                  naturę.
                                                  Potrzebujemy
                                                  przyjrzeć się,
                                                  czy wygrywamy
                                                  naszą wewnętrzną
                                                  walkę z
                                                  naszą starą
                                                  naturą, z
                                                  naszym cielesnym
                                                  myśleniem. Czy
                                                    dajemy szansę naszej
                                                    nowej naturze, by
                                                    wyeksponowała się na
                                                    tyle,
                                                    byśmy mogli coraz
                                                    bardziej poddawać
                                                    się wpływowi Ducha
                                                    Świętego.
                                                  
                                              
                                              
                                              Biblia mówi,
                                                  że ci,
                                                  których Duch Boży
                                                  prowadzi, są dziećmi
                                                  Bożymi. To znaczy, że
                                                  Duch Boży chce nas
                                                  prowadzić na co dzień,
                                                  przemawiać do nas
                                                  przemawiać, wpływać na
                                                  nasze decyzje. Ale
                                                  jeśli nie rozprawiamy
                                                  się ze swoją starą
                                                  naturą, to nawet gdy
                                                  Bóg do nas przemawia,
                                                  my
                                                  Go nie słyszymy, mamy
                                                  uszy zatkane przez
                                                  naszą cielesność.
                                                  Istnieje więc w nas
                                                  pewien potencjał, bo
                                                  Biblia mówi, że w
                                                  Chrystusie Bóg
                                                  pobłogosławił nas
                                                  wszelkim duchowym
                                                  błogosławieństwem
                                                  niebios i uczynił nas
                                                  zdolnymi do
                                                  korzystania z
                                                  tego błogosławieństwa.
                                                  Ale to my mamy budować
                                                  swoją wiarę. To
                                                  my mamy rozprawić się
                                                  ze swoją starą naturą.
                                                  To my mamy zewlec z
                                                  siebie starego
                                                  człowieka i oblec się
                                                  w nowego. Jeśli tego
                                                  nie
                                                  zrobimy, nie
                                                  wykorzystamy danego
                                                  nam potencjału.
                                                
                                              
                                              Wiara
                                                    bardziej skuteczna
                                              
                                              Pośród
                                                  wielu zdumiewających
                                                  stwierdzeń Nowego
                                                  Testamentu jedno
                                                  dotyczy
                                                  wiary. Wyobraźmy
                                                  sobie, że to do nas
                                                  Piotr adresuje swój
                                                  list,
                                                  pisząc słowa: „Szymon
                                                  Piotr i apostoł Jezusa
                                                  Chrystusa do tych,
                                                  którzy dzięki
                                                  sprawiedliwości Boga
                                                  naszego i Zbawiciela
                                                  Jezusa
                                                  Chrystusa osiągnęli
                                                  wiarę równie
                                                  wartościową co i
                                                  nasza” (2 P
                                                  1:1). Piotr, który
                                                  chodził po wodzie,
                                                  widział dokonane przez
                                                  Jezusa cuda, który
                                                  wskrzeszał umarłych,
                                                  przez którego cień Bóg
                                                  uzdrawiał, ten Piotr
                                                  mówi, że nasza wiara
                                                  jest równie
                                                  wartościowa
                                                  co jego. Kościół
                                                  wszystkich wieków
                                                  otrzymał to samo, ale
                                                  w różny
                                                  sposób na to reagował.
                                                  Mamy skłonność prosić
                                                  Boga o
                                                  przebudzenie, a Bóg
                                                  patrzy na nas i chce,
                                                  żebyśmy się
                                                  przebudzili. Spróbujmy
                                                  to odwrócić - nie
                                                  módlmy się o
                                                  przebudzenie, a
                                                  zapytajmy Boga, jak
                                                  możemy obudzić? 
                                              
                                              
                                              Przyjdźmy
                                                  do Boga tak, jak
                                                  uczniowie po nieudanej
                                                  próbie uwolnienia
                                                  owego
                                                  epileptyka. Bóg wie,
                                                  że Go kochamy, wie, że
                                                  chcemy Mu służyć.
                                                  Wie, że często czujemy
                                                  się sfrustrowani i
                                                  bezsilni. On chce nas
                                                  wesprzeć. Przyjdźmy do
                                                  Boga ze szczerym
                                                  pytaniem: Co mogę
                                                  zrobić,
                                                  aby moja wiara była
                                                  bardziej skuteczna?
                                                  Jako Kościół jesteśmy
                                                  powołani, by być
                                                  ludźmi znaków. Wierzę,
                                                  że chcemy to powołanie
                                                  w naszym życiu
                                                  odświeżyć i umocnić.
                                                  Nie sądzę, abyśmy
                                                  chcieli
                                                  tkwić w tym samym
                                                  miejscu.
                                              
                                              Nawet
                                                    w sędziwości
                                              
                                              Iza
                                                  ma
                                                    sędziwego
                                                  dziadka. Jego
                                                    żona, córka,
                                                    wnuczęta i
                                                    prawnuczęta -
                                                    wszyscy byli
                                                    nawróceni.
                                                    Wszystkich po
                                                  kolei
                                                  przyprowadziłem
                                                  do Chrystusa,
                                                  ale nie
                                                  dziadka. Za
                                                  każdym razem,
                                                  gdy mnie
                                                  zobaczył,
                                                  odwracał się
                                                  i wychodził.
                                                  Nie chciał
                                                  słuchać o
                                                  Jezusie. Każdy,
                                                  kto próbował
                                                  głosić mu
                                                  Ewangelię, po
                                                  chwili widział
                                                  jego plecy.
                                                    Znałem go od
                                                    piętnastu lat, ale
                                                    jego twarzy
                                                    przyjrzałem się po
                                                    raz pierwszy
                                                    dopiero na
                                                  pogrzebie jego
                                                  żony. Usiadłem
                                                  przy trumnie
                                                  naprzeciw niego
                                                    i mogłem się
                                                  mu przyjrzeć.
                                                  Miał
                                                  dziewięćdziesiąt
                                                  jeden lat.
                                                  Chodził,
                                                  przesuwając
                                                  stopy po
                                                  podłodze, miał
                                                  poważne problemy
                                                  z pamięcią,
                                                  trudności z
                                                  formułowaniem
                                                  myśli i
                                                  mówieniem.
                                                  Przyszedł
                                                  zrozpaczony do
                                                    Izy i próbował
                                                  jej się
                                                  pożalić.
                                                    Powiedziała,
                                                  że nie
                                                  jest w
                                                  stanie mu
                                                  pomóc, bo
                                                  tak to
                                                  już jest
                                                  w jego
                                                  wieku. Bez
                                                  większego
                                                    przekonania dała
                                                  mu książkę
                                                    „Bóg ciągle
                                                    uzdrawia”. Po
                                                    tygodniu
                                                    dziadek
                                                  przyjechał do
                                                  niej i rzucił
                                                    książkę na
                                                  stół,
                                                    mówiąc:
                                                    „Przeczytałem”.
                                                  A ona
                                                  na to:
                                                    „I co?”.
                                                    „I zobacz,
                                                  jak teraz
                                                  chodzę!”
                                                    - odpowiedział.
                                                    Wtedy
                                                    dopiero dotarło
                                                  do niej,
                                                  że dziadek
                                                    mówi normalnie i
                                                  wyraźnie. W
                                                  wieku
                                                  dziewięćdziesięciu
                                                  jeden lat,
                                                  podczas
                                                        czytania książki
                                                        - której
                                                        współautorką
                                                        jest jego
                                                        wnuczka -
                                                      przeżył
                                                  nawrócenie i
                                                  uzdrowienie. Dziś
                                                  ten dziadek
                                                  jest
                                                  najpogodniejszą
                                                    osobą na naszych
                                                  nabożeństwach.
                                                  Ma
                                                  dziewięćdziesiąt
                                                  trzy lata
                                                  i stale
                                                  powtarza młodym,
                                                  by nie
                                                  byli tacy
                                                  głupi, jak
                                                  on był.
                                                    Żeby nie marnowali
                                                    czasu i nie czekali
                                                    długo z nawróceniem
                                                    do
                                                    Boga. To
                                                    niesamowite, co Bóg
                                                    uczynił w życiu tego
                                                    zdesperowanego
                                                    91-letniego
                                                    człowieka,
                                                    szukającego pomocy.
                                                  
                                              
                                              
                                              Wieczna
                                                    wartość
                                              
                                              Iza
                                                  podarowała tę książkę
                                                  koleżance z pracy. Do
                                                  tej obdarowanej
                                                  przyszła koleżanka,
                                                  która miała poważny
                                                  problem zdrowotny.
                                                  Siedziały sobie i
                                                  wertowały tę książkę.
                                                  W pewnym momencie
                                                  właścicielka książki
                                                  zaczęła czytać
                                                  koleżance na głos
                                                  jakiś
                                                  fragment. Gdy ta
                                                  słuchała, została
                                                  uzdrowiona. Chciała
                                                  więc jak
                                                  najszybciej nas
                                                  poznać. Chciała jak
                                                  najszybciej dotrzeć do
                                                  nas, bo
                                                  została dotknięta
                                                  przez Bożą moc.
                                              
                                              Kościół
                                                  powinien płonąć Bożą
                                                  obecnością. Ludzie
                                                  powinni garnąć się
                                                  do niego dlatego, że w
                                                  Kościele wszystko jest
                                                  możliwe, nawet
                                                  ucieczka od
                                                  nierozwiązywalnych
                                                  problemów. Zbawienie
                                                  to bardzo mocne
                                                  słowo. Wierzę, że w
                                                  słowie „zbawienie”
                                                  zawarty jest aspekt
                                                  wieczności, który jest
                                                  najważniejszy. Ale
                                                  wierzę również, że
                                                  Chrystus chce być
                                                  naszym Zbawicielem w
                                                  odniesieniu do naszych
                                                  problemów tu i teraz.
                                                  Może nie wszystko się
                                                  zmieni, może nie w
                                                  stu procentach i nie w
                                                  każdej sytuacji
                                                  będziemy oglądać
                                                  zwycięstwo, ale
                                                  strasznym błędem
                                                  byłoby zaniechanie
                                                  poszukiwania
                                                  tych zwycięstw. Każde
                                                  uzdrowienie, które
                                                  tutaj przeżyjemy,
                                                  kiedyś
                                                  straci swoje
                                                  znaczenie.
                                                  Zestarzejemy się,
                                                  przejedzie nas tramwaj
                                                  -
                                                  tak czy inaczej
                                                  będziemy musieli
                                                  umrzeć. Każde więc
                                                  uzdrowienie
                                                  straci swoją wartość.
                                                  Tym, co nigdy nie
                                                  straci znaczenia, jest
                                                  wieczne zbawienie. Ale
                                                  na to wieczne
                                                  zbawienie ludzie
                                                  zwrócą uwagę,
                                                  gdy zobaczą, że nasz
                                                  wszechmogący Bóg
                                                  ingeruje w nasze
                                                  ziemskie
                                                  problemy i rozwiązuje
                                                  je. Jeśli ten Bóg tak
                                                  dotrzymuje obietnic tu
                                                  i teraz, to prawdą
                                                  musi być też to, co
                                                  dotyczy wieczności.
                                              
                                              LESZEK
                                                  KORZENIECKI.
                                                
                                               
                                                [Autor
jest
                                                      pastorem Zboru
                                                      Kościoła
                                                      Chrześcijan
                                                      Baptystów w
                                                      Węgorzewie.
                                                    Kazanie
wygłoszone
                                                      w Zakościelu na
                                                      Dorocznej
                                                      Konferencji KCh.
                                                      Oprac. B.H.]■
                                              
                                              
                                              
                                               
                                            
                                            
                                            
                                            
                                             
                                             
                                            
                                            
                                            
                                           
                                            
                                          
                                            
                                              Copyright
                                                      ©
                                                    Słowo i Życie 2013 
                                              
                                                           
                                             
                                           
                                         
                                          
                                        
                                          
                                        
                                                      
                                          
                                          
                                       
                                     
                                   
                                
                                
                                   
                               | 
                             
                          
                         
                          
                        
                          
                            
                                
                                   | 
                             
                          
                         
                      
                     |