Jak Jezus zadziałał
                                                    w naszej rodzinie 
                                              
                                              
                                              Zawsze
                                                  interesowałem się
                                                  Bogiem. Było mi
                                                  bliskie czytanie Słowa
                                                  Bożego. Swego czasu
                                                  udzielałem się w życiu
                                                  Kościoła katolickiego,
                                                  przez 3 lata byłem w
                                                  seminarium. Ale to nie
                                                  było to, czego
                                                  szukałem. Później
                                                  zawędrowałem do
                                                  świadków Jehowy i
                                                  myślałem, że złapałem
                                                  Pana Boga za nogi. Nie
                                                  wiedziałem jeszcze,
                                                  jak bardzo się
                                                  myliłem. Później
                                                  poznałem ludzi z
                                                  Fundacji Słowo
                                                  Nadziei, którzy
                                                  pokazali mi, że nauka
                                                  „Strażnicy” stoi w
                                                  rażącej sprzeczności z
                                                  Pismem Świętym. Po
                                                  sześciu latach bycia
                                                  świadkiem, odszedłem z
                                                  ich zboru.
                                              
                                              W tym samym
                                                  czasie w Polsce
                                                  (koniec lat 90.) był
                                                  swoisty boom na tzw.
                                                  nowe ruchy religijne.
                                                  Zacząłem uparcie
                                                  zwalczać wszelkie
                                                  przejawy ruchów
                                                  antykatolickich.
                                                  Światło Ewangelii po
                                                  raz pierwszy, jakby
                                                  przez ciernie, zaczęło
                                                  do mnie docierać.
                                                  Byłem na kilku
                                                  nabożeństwach
                                                  ewangelicznych (na
                                                  przykład u baptystów w
                                                  Krynicy-Zdroju we
                                                  wrześniu 1998 r).
                                                  Niestety, nie
                                                  potrafiłem zaufać Panu
                                                  i uwierzyć Jego Słowu.
                                                  Wolałem słuchać bardziej
                                                    ludzi niż Boga.
                                               Później Bóg
                                                    zszedł na drugi
                                                    plan. Założyłem
                                                    rodzinę, urodził się
                                                    syn Norbert. Praca,
                                                    dom, rzadko Bóg.
                                                    Pracowałem jako
                                                    przedstawiciel
                                                    handlowy w branży
                                                    grzewczej. Zacząłem
                                                    oszukiwać ludzi.
                                                    Pojawiły się
                                                    problemy i pierwsze
                                                    wyroki skazujące.
                                                    Obiecywałem sobie,
                                                    że to ostatni raz,
                                                    ale na obietnicach
                                                    się kończyło.
                                                    Wylądowałem w
                                                    zakładzie karnym,
                                                    ale niczego to mnie
                                                    nie nauczyło. Po
                                                    roku wyszedłem i
                                                    zacząłem dalej
                                                    oszukiwać, tym razem
                                                    bardziej przebiegle
                                                    i zuchwale. To
                                                    musiało zakończyć
                                                    się kolejnymi
                                                    sprawami karnymi i
                                                    drugim pobytem w
                                                    zakładzie karnym.
                                               I wówczas
                                                      nastąpił przełom w
                                                      moim życiu, a jak
                                                      się później
                                                      okazało, także w
                                                      mojej rodzinie. W
                                                      zakładzie karnym w
                                                      Koronowie koło
                                                      Bydgoszczy
                                                      zostałem
                                                      zaproszony na
                                                      spotkanie,
                                                      prowadzone przez
                                                      Misję Więzienną
                                                      Kościoła
                                                      Zielonoświątkowego.
                                                      Do dziś pamiętam,
                                                      że był to 24
                                                      października 2013
                                                      r., kiedy wyznałem
                                                      Jezusowi swoje
                                                      grzechy i uznałem
                                                      Go jako swojego
                                                      Pana i Zbawiciela.
                                                      To było to, czego
                                                      szukałem całe
                                                      życie. Jezus był
                                                      na wyciągnięcie
                                                      dłoni, a ja Go nie
                                                      zauważałem. Pan
                                                      odmienił moje
                                                      życie! Zacząłem
                                                      inaczej się
                                                      zachowywać, mój
                                                      sposób mówienia
                                                      powodował, że
                                                      współwięźniowie
                                                      pytali, co się
                                                      stało.
                                              
                                              Zacząłem
                                                    czytać Boże Słowo.
                                                    Zaczęło się od
                                                    studium Ewangelii
                                                    Jana, opracowanego
                                                    przez Ligę Biblijną.
                                                    Później były
                                                    kolejne, w tym
                                                    2-letnie studia w
                                                    Chrześcijańskim
                                                    Instytucie
                                                    Biblijnym. To była
                                                    megazaprawa dla
                                                    mojego ducha.
                                                    Poznałem wielu
                                                    chrześcijan. Pisałem
                                                    mnóstwo listów. Tak
                                                    trafiłem do „Głosu
                                                    Ewangelii” -
                                                    słuchałem ich
                                                    audycji w zakładzie
                                                    karnym. Zacząłem
                                                    innym głosić
                                                    Ewangelię, nie raz
                                                    byłem wyśmiewany,
                                                    pokazywany palcami:
                                                    „Patrzcie, idzie
                                                    nawiedzony”.
                                                    Przyjmowałem to z
                                                    pokorą, i wielu
                                                    dziwiło się, że brak
                                                    ostrej reakcji z
                                                    mojej strony. 
                                              
                                               „Głos
                                                      Ewangelii”
                                                      zaprosił mojego
                                                      syna Norberta na
                                                      obóz
                                                      chrześcijański (z
                                                      całkowitym
                                                      sfinansowaniem).
                                                      To był przełom w
                                                      jego życiu. Wrócił
                                                      do domu
                                                      odmieniony, jakby
                                                      to nie był mój
                                                      syn. On, który
                                                      uwielbiał gry na
                                                      komputerze, teraz
                                                      czytał Boże Słowo.
                                                      Ziarno zostało
                                                      zasiane. Zarówno
                                                      żona, jak i
                                                      teściowa zauważyły
                                                      zmianę w jego
                                                      zachowaniu i
                                                      słownictwie. Mniej
                                                      więcej w tym
                                                      czasie umożliwiono
                                                      mi korzystanie z
                                                      przepustek. Moje
zachowanie
                                                        było nienaganne,
                                                        stawiano mnie za
                                                        wzór dla innych
                                                        osadzonych.
                                                        Podczas jednej z
                                                        takich
                                                        przepustek
                                                        zaproponowałem
                                                        synowi, abyśmy
                                                        poszli na
                                                        nabożeństwo do
                                                        Społeczności
                                                        Chrześcijańskiej
                                                        w Grudziądzu.
                                                        Ważne dla nas
                                                        było, aby
                                                        regularnie
                                                        spotykać się z
                                                        innymi
                                                        wierzącymi. Ja
                                                        musiałem wrócić
                                                        do więzienia,
                                                        ale Norbert
                                                        starał się
                                                        regularnie
                                                        uczęszczać na
                                                        zgromadzenia
                                                        chrześcijan.
                                                        Pastor zaproponował
mu
                                                      kurs Ligii
                                                      Biblijnej, a
                                                      Norbert ukończył
                                                      go w kilka
                                                      tygodni. Przez
                                                      cały ten czas jego
                                                      zachowanie i
                                                      postawa były pod
                                                      baczną obserwacją
                                                      Ani - mojej żony a
                                                      jego mamy. Norbert
                                                      wyznał swoją wiarę
                                                      w Jezusa i realne
                                                      stało się jego
                                                      nowonarodzenie.
                                                    Ukoronowaniem jego i
                                                    mojego nawrócenia
                                                    był chrzest przez
                                                    zanurzenie, który
                                                    miał miejsce 27
                                                    grudnia 2015 w
                                                    Grudziądzu. Obecna
                                                    była na nim Ania, a
                                                    jakiś czas później
                                                    zaczęła regularnie
                                                    uczęszczać na
                                                    nabożeństwa.
                                              Ania
                                                    zauważyła, jak
                                                    Ewangelia zmieniła
                                                    życie moje i naszego
                                                    syna. To głównie
                                                    Norbert dyskutował z
                                                    nią i wyjaśniał
                                                    podstawowe prawdy
                                                    biblijne. Ania
                                                    poznawała Biblię,
                                                    korzystając z kursu
                                                    przygotowanego przez
                                                    Ligę Biblijną. To
                                                    wszystko sprawiło,
                                                    że na jednej z grup
                                                    biblijnych
                                                    publicznie wyznała
                                                    swoją wiarę w Jezusa
                                                    i swoje grzechy.
                                                    Naturalną koleją
                                                    rzeczy był jej
                                                    chrzest 19 lutego
                                                    2017 r.
                                              Moja
                                                    teściowa, widząc te
                                                    wszystkie zmiany,
                                                    słysząc Słowo Boże w
                                                    domu, również
                                                    zaczęła czytać
                                                    Ewangelię Jana,
                                                    korzystając z
                                                    materiałów
                                                    opracowanych przez
                                                    Ligę Biblijną.
                                                    Również ona
                                                    nawróciła się i
                                                    oddała swoje życie
                                                    Jezusowi, a 9 lipca
                                                    br. przypieczętowała
                                                    to chrztem wodnym.
                                                W czerwcu
                                                    br. uzyskałem
                                                    przedterminowe
                                                    warunkowe zwolnienie
                                                    z dalszego odbywania
                                                    kary pozbawienia
                                                    wolności. Wcześniej
                                                    cały zbór modlił
                                                    się, aby stosowne
                                                    władze penitencjarne
                                                    pozwoliły mi opuścić
                                                    mury więzienia.
                                                    Wierzę, że Pan
                                                    wysłuchał tych
                                                    modlitw.
                                               Dziękuję
                                                    Bogu za Ligę
                                                    Biblijną, Misję
                                                    Więzienną, Głos
                                                    Ewangelii,
                                                    Chrześcijański
                                                    Instytut Biblijny,
                                                    Społeczność
                                                    Chrześcijańską w
                                                    Grudziądzu. W
                                                    imieniu własnym i
                                                    całej naszej rodziny
                                                    dziękuję wszystkim,
                                                    których Pan postawił
                                                    na drodze naszego
                                                    nawrócenia. Bez
                                                    waszego wsparcia,
                                                    dobrego słowa,
                                                    pomocy w studium
                                                    Bożego Słowa, nie
                                                    byłoby naszych
                                                    nawróceń. Niech Pan
                                                    Wam błogosławi! 
                                              
                                              Jezus, mój
                                                  Pan i Zbawiciel, jest
                                                  w centrum życia całej
                                                  mojej rodziny. Wszyscy
                                                  jesteśmy „w Panu”. To
                                                  wielki przywilej i
                                                  obowiązek. Wielbimy i
                                                  wysławiamy Boga za to,
                                                  co dla nas uczynił.
                                                  Chwała Ci, Panie! 
                                              
                                              M.K.
                                              sierpień 2017■
                                                    
                                                  
                                              Copyright
                                                      ©
                                                    Słowo i Życie 2017