Słowo i Życie nr 4/2015
numer 4/2015





Nina i Bronisław Hury

Od redakcji.

Święta Bożego Narodzenia przychodzą w tym roku jakby nie w porę. Dawnymi laty czas jakby zwalniał, nabierał powagi, sycił refleksją o narodzinach w Betlejem. Czyniono przygotowania. Kolędy, jasełka i szopki przypominały, co się wydarzyło w Betlejem. I choć czasem w wirze zajęć ginął główny cel i sens, to jednak atmosfera odciskała niezatarty ślad w świadomości, że Jezus się narodził, aby perspektywę życia z ziemskiej i ograniczonej zmienić na niebiańską i wieczną. Nawet w czas wojennej zawieruchy świętowano zgrzebnie ale uroczyście.

W tym roku świadomością mas zawładnęła polityka. Setki tysięcy islamskich imigrantów sunących zorganizowanym potokiem do Europy i miliony koczujące tuż za jej granicami wzbudziły oficjalne i chętnie demonstrowane współczucie oraz prywatną i raczej skrywaną niechęć, obawy i strach. Akty terrorystyczne, dokonane w Paryżu i udaremnione gdzie indziej, tę niechęć i strach spotęgowały. Póki co, w naszym kraju, europejskie problemy wydają się drugorzędne. Uwagę zajmują powyborcze roszady na szczytach władzy i oczekiwania rozbudzone kampanijnymi obietnicami. Czy pośród tego politycznego rozemocjonowania znajdziemy czas i miejsce dla Jezusa? Dziś nie chodzi już tylko o świętowanie, lecz o daleko poważniejsze sprawy: O zaufanie Mu, gdy przyszłość niepewna, przyjęcie Go pod dach w nie tylko symbolicznym geście pustego talerza na wigilijnym stole, podzielenie się Nim w ewangelicznym świadectwie. Syty i mający poczucie bezpieczeństwa Zachód szczyci się wyższością swojej promieniującej na cały świat cywilizacji. Żyje w przekonaniu, że historia dostatecznie uzasadnia jego dobrobyt i hegemonię. Zapomina jednak, że ta sama historia wskazuje na judeochrześcijańskie korzenie tego co jest dzisiaj. Chrześcijanie Zachodu chętnie czerpią z tej samej, choć nieco uwznioślonej, argumentacji co ich świeccy pobratymcy, że ich dobrobyt jest rezultatem judeochrześcijańskiej myśli. Poprzestając na formułowaniu kolejnych doktryn, przyjmują dobrobyt jako błogosławiony skutek bycia uczniem Jezusa. Teologia sukcesu znajduje chętnych wyznawców. O trudzie posłuszeństwa, wierności Bożemu Słowu i niesieniu swojego krzyża codziennie zapomina się albo wręcz odrzuca. A przecież u podstaw chrześcijaństwa leży uczniostwo, czyli wierność temu, czego nauczał i jak żył Chrystus.

W tym numerze, jak przez cały rok 2015, głównym tematem jest uczniostwo. „Portret chrześcijaństwa według apostoła Piotra” na podstawie publikacji Johna Stotta oraz „Biblijny model uczniostwa” Victora Knowlesa rzucają nam wyzwanie powrotu do pierwotnego znaczenia tego terminu. Bóg buduje swój Kościół na całym świecie. Nieważne, że inne religie (starożytne i współczesne) przeżywają odrodzenie, sekularyzm zyskuje wpływy, a wrogie grupy i rządy prześladują Kościół i spychają go do podziemia. Boży Kościół nadal wzrasta i nic nie może go zniszczyć. Jezus obiecał, że „bramy piekielne nie przemogą go”. To znaczy, że Kościół ma wieczne przeznaczenie, jest niezniszczalny. Ten budynek rośnie, kamień po kamieniu, aż pewnego dnia budowla zostanie ukończona – przypomina nam John Stott. Uczniostwo ma wiele form i postaci, ale zawsze przejawia się w wierności Bożemu Słowu i naśladowaniu Chrystusa.

Na świecie dzieje się wiele rzeczy, które są zdecydowanie sprzeczne z Bożą wolą. Nie możemy zakładać, iż wszystko, co się dzieje, ma Bożą aprobatę – czytamy w tekście „Gdy wydarzy się zło lub tragedia”. Ten tytuł jest szczególnie adekwatny w kontekście ostatnich wydarzeń. Czy możemy winić Boga za coś, czemu się On jawnie sprzeciwia? Wczytajmy się w te rozważania Philipa Yancey'a.

W sytuacji gdy islam staje się największym wyzwaniem dla chrześcijaństwa, rekomendujemy („Koran, islam i my”) dwie książki chrześcijańskich autorów: Co tak naprawdę mówi Koran oraz Islam – przyszłość czy wyzwanie.

Przy okazji jubileuszy przybliżamy Kościół Chrystusowy w Płocku, Społeczność Chrześcijańską w Katowicach oraz „Głos Ewangelii”.

Zapraszamy do lektury.


Copyright © Słowo i Życie 2014