Słowo i Życie nr 4/2013


Społeczność Chrześcijańska TOMY w Tomaszowie Mazowieckim



Marzanna Majewska

10 lat w Tomaszowie



Kiedy pojawili się dekadę temu, nikt nie wiedział, kim są ani co zamierzają robić. Dziś Społeczność Chrześcijańska Tomy wrosła już w lokalny pejzaż, a dzięki podejmowanym działaniom, takim jak chociażby „Realna Akcja”, słynne bramówki na Jerozolimskiej i Polnej czy Kontakt 1 na 1, zyskała sobie uznanie i rzeszę przyjaciół, z którymi w piątek, 27 września wspólnie świętowała na „Bankiecie wdzięczności”, który odbył się w wyremontowanych przez nią pięć lat temu pomieszczeniach byłego kina Mazowsze przy ul. Jerozolimskiej. Były wspomnienia i podziękowania przeplatane fragmentami filmów dokumentujących to, co działo się w ciągu minionych 10 lat, a także piosenkami w wykonaniu zespołów Exodus15, Flow Band i najmłodszych przedstawicieli SCh Tomy, którzy urodzili się już w Tomaszowie, a na zakończenie poczęstunek. O ocenę tych 10 lat w Tomaszowie mazowieckim spytaliśmy Rafała Piekarskiego, pastora SCh Tomy.

Marzanna Majewska: - Dekada to dość czasu, by poczynić pewne podsumowania. Wasze pojawienie się w Tomaszowie dla wielu było dużym zaskoczeniem. Skąd pomysł, aby właśnie tu budować swoją społeczność?

Rafał Piekarski: - Dla nas to była jakby naturalna konsekwencja tego, że przeprowadziliśmy się z Warszawy do Zakościela, gdzie w 2000 roku Fundacja Proem kupiła ośrodek wypoczynkowy byłego Wistomu, w którym zaczęliśmy prowadzić swoją działalność misyjną, m.in. organizować obozy dla dzieci i młodzieży. Z racji tego, że Tomaszów jest blisko Zakościela, pomyśleliśmy, że i tu może uda nam się stworzyć miejsce, na podobieństwo klubu, który otworzyliśmy w Warszawie i Poznaniu, gdzie młodzież zamiast na ulicy mogłaby spędzać wolny czas. Tak w 2003 roku trafiliśmy do budynku przy ul. Głowackiego, w którym na początek uruchomiliśmy kawiarnię internetową, cieszącą się w tamtych czasach niezwykłą popularnością, oraz szkołę językową. Wynajmowaliśmy też salę sportową, gdzie prowadziliśmy z młodzieżą zajęcia sportowe. Tak powstało Centrum Chrześcijańskie Tomy Fundacji Proem.


- U większości wszystko co nowe, budzi strach. Tak też było i z wami. W mieście pojawiały się różne opinie i komentarze na wasz temat.

- W pierwszych miesiącach skala dziwnych komentarzy była dla nas zaskakująca, ale składaliśmy to na karb tego, że w Tomaszowie nie jesteśmy nikomu znani. Poza tym dopingowały one nas tylko do jeszcze cięższej pracy. Pamiętam zresztą, że od samego początku jasno mówiliśmy, kim jesteśmy. Nigdy nie ukrywaliśmy, że jesteśmy chrześcijanami, że jesteśmy fundacją, która wywodzi się ze środowisk protestanckich, ewangelikalnych w Polsce i że mimo tego, iż wywodzimy się z mniejszości wyznaniowej to działamy ponadwyznaniowo. W Urzędzie Miasta złożyliśmy program działań Centrum Chrześcijańskiego Tomy, po to, by zapoznać z nimi władze miasta. Pamiętam też, że jednym z pierwszych miejsc, do którego wtedy także poszedłem, była redakcja TIT, na łamach której chcieliśmy się przedstawić, by nasze działania były transparentne i dostępne dla wszystkich. Każdy mógł przyjść i zobaczyć, co robimy.

- Wasze działania często były skierowane w stronę ludzi, którzy potrzebowali pomocy, staraliście się trafiać w miejsca, które inni omijali szerokim łukiem.

- To delikatna kwestia. Przede wszystkim staraliśmy się najpierw zapracować na zaufanie lokalnej społeczności, bo nie każdy potrafi i chce przyjąć pomoc od nieznajomego. Z czasem ludzie zobaczyli, że nawet jeśli nie podzielają naszego wyznania, nie są częścią naszej społeczności, to nie znaczy, że nie mogą skorzystać z tego, co im proponujemy lub mamy do zaoferowania. Od samego początku naszą ideą – jakkolwiek górnolotnie to zabrzmi - było służenie temu miastu. Przy czym mówiąc miasto, nie mam na myśli budynków i całej infrastruktury, lecz ludzi.

- Słynne stały się wasze bramówki, czyli majówki w bramie.

- Bramówki były konsekwencją naszej przeprowadzki na ul. Jerozolimską. Kiedy w grudniu 2008 tuż przed świętami Bożego Narodzenia chodziliśmy po podwórkach okolicznych kamienic, śpiewając kolędy, okazało się, że prawie nikt z naszych sąsiadów nie wie, że w pomieszczeniach byłego kina Mazowsze jest coś nowego. Uświadomiliśmy sobie, że nawet najładniej wyremontowany budynek nie przyciągnie ludzi, gdy nie zbuduje się z nimi dobrych relacji. I tak zrodził się pomysł na bramówki, w trakcie których lepiej się poznaliśmy, ale też które dały nam pomysły na nowe działania, które wynikały właśnie z potrzeb lokalnego środowiska, jak chociażby Kontakt 1 na 1. Dodać trzeba, że do współpracy przy realizacji tej akcji, udało nam się zaprosić wielu wolontariuszy spoza naszej społeczności.

- Mimo wszystko z waszej obecności w Tomaszowie nie tylko ludzie, ale i samo miasto ma wymierne korzyści. Wystarczy przypomnieć zainicjowaną przez was „Realną Akcję 2008”, w trakcie której powstał m.in. plac zabaw przy wejściu do parku, a wiele miejsc w przestrzeni miejskiej zyskało nowe oblicze.

- Tomaszów był poligonem doświadczalnym, na którym taką akcję przeprowadziliśmy po raz pierwszy. Warto w tym miejscu podkreślić, że był to modelowy przykład współpracy między organizacją pozarządową a miastem. Przymierzając się do tego projektu odbyliśmy wiele spotkań z różnymi instytucjami i organizacjami, ze wszystkich stron otrzymując wsparcie i chęć współpracy. Jej konsekwencje trwają do dziś, bo finał „Realnej Akcji” przerodził się w Piknik Organizacji Pozarządowych „Lokalni niebanalni”, którego ósma edycja odbyła się we wrześniu tego roku. Takie akcje wspaniale także integrują ludzi. Dla nas „Realna Akcja” z 2008 roku była przełomowym momentem. Od niej w świadomości wielu ludzi tak naprawdę zaczęła się nasza obecność w Tomaszowie.

- Dziś już chyba nie ma w Tomaszowie organizacji czy instytucji, z którą choć raz nie podjęlibyście współpracy.

- Myślę, że wynika to z tego, że czyny znaczą więcej niż słowa. Dlatego, bez względu na to, jak nas się ocenia z różnych stron, nigdy nikomu nie odmówiliśmy chęci współpracy, na tyle, na ile mogliśmy ją poprowadzić. Dla nas nigdy nie było rzeczą najważniejszą to, co my możemy dzięki takiej współpracy zyskać, ale to, co możemy dać z siebie innym. Dlatego nigdy nie doświadczyliśmy uczucia porażki. Nigdy też nie staramy się wchodzić w kompetencje innych, co spowodowało, że przestano patrzeć na nas jako na kogoś, kto może być zagrożeniem dla czyjejś inicjatywy, a może okazać się wsparciem. Jest takie angielskie słowo, którego często używa dyrektor Fundacji Proem, Władysław Dwulat - togetherness, które nie jest dosłownie przetłumaczalne, ale oznacza robienie czegoś razem, bez oglądania się na to, co i ile się na tym zyska, po to tylko, by stworzyć nową jakość. I to jest właśnie nasza zasada.

- Czy łatwo jest w Tomaszowie robić coś razem?

- Łatwiej niż się ludziom wydaje. Na przestrzeni ostatnich lat udało nam się spotkać naprawdę fantastycznych ludzi, którzy są otwarci na wszelkie inicjatywy i podejmowanie współpracy, jak choćby wymienić Gosię Snopek, Basię Kobacką, Sławka Łaskiego, konkretne osoby z Wydziału Polityki Społecznej i Centrum Dialogu i Wolontariatu. Nie sposób tu przywołać wszystkich, bo jest ich naprawdę wielu. Nie potrafię nawet podać przykładu jakiejś współpracy, którą podjęliśmy, a która by nam się nie udała.

- Plany na kolejne 10 lat?

- Te pierwsze dziesięć lat w Tomaszowie pokazuje nam, że to ciągle jest miasto, które potrzebuje wsparcia, zwłaszcza w przestrzeni społecznej. Chcemy być partnerem dla władz, dla samorządu, zwłaszcza w tych działaniach, które będą chcieli podejmować na rzecz rewitalizacji społecznej tej części Tomaszowa, w której mieści się nasza siedziba. Nadal też będziemy prowadzić działalność edukacyjną - przedszkole, szkołę. Rodzice już przekonali się, że można stworzyć takie miejsce, w którym będą razem uczyć się i wychowywać dzieci z rodzin ewangelikalnych i katolickich, co sprzyja m.in. tolerancji i wzajemnemu poszanowaniu. Trzecia rzecz, którą zamierzamy kontynuować, a która jest nam najbliższa i stanowi sedno działalności Społeczności Chrześcijańskiej Tomy, to nasza misyjność. Jako osoby, które świadomie podążają za Chrystusem, chcemy o Nim mówić i pokazywać Go innym.

- Czego życzyć wam z okazji jubileuszu na kolejne lata?

- Żebyśmy nigdy nie zapomnieli o tym, dla Kogo to wszystko robimy.

- Dziękuję za rozmowę.

Wywiad ukazał się w TIT – Tomaszowskim Informatorze Tygodniowym z 4.10.2013 r. Wykorzystano za pozwoleniem.


Copyright © Słowo i Życie 2014