nr 3/2013


Waldemar Świątkowski

Chrzest Duchem Świętym

Jestem głęboko poruszony pytaniami Braci i Sióstr o sprawę chrztu Duchem Świętym. W pytaniach wyraźnie brzmi niepewność, często smutek, dramatyczne szukanie odpowiedzi na pytanie, czy mogę być pewny, że Duch Święty mieszka w moim sercu? To bardzo ważne dla każdego, kto chce wieść życie bogobojne, wierne i szczęśliwe. Dlatego chcę podzielić się moimi spostrzeżeniami. Jest to moje przekonanie i nikomu go nie narzucam, nie podejmę też dyskusji (bo byłby to raczej spór) z oponentami.

Trzeba stwierdzić, że na temat Ducha Świętego mamy dzisiaj najwięcej dyskusji, najwięcej nieporozumień i sporów. Dyskusyjna burza toczy się przez wszystkie wyznania i Kościoły, poczynając od tych, którzy negują dary Ducha Świętego, przez tych, którzy wierzą w dary Ducha, po skrajnych charyzmatyków, wypaczających zarówno sposoby działania jak i dary Ducha.

Najczęstsze pytanie brzmi: od kiedy Duch Święty zamieszkuje w nas? Czy chrzest Duchem Świętym następuje w wyniku nowego narodzenia i czy jest tym samym?

Nowe narodzenie i chrzest Duchem Świętym nie jest tym samym. To dwa odrębne wydarzenia. Mogą występować jedno po drugim lub po jakimś czasie. I tu ważna uwaga: raczej po niedługim czasie, chyba, że człowiek od razu po nowym narodzeniu zwolnił lub wcale nie podjął aktywnego życia wiary. Bogu wcale nie zależy na przedłużaniu w nieskończoność swojej obietnicy. Tylko wyraźna duchowa przeszkoda (na przykład świadome trwanie w grzechu, zlekceważenie Bożego Słowa) może zatrzymać jej spełnienie.

A gdy nadszedł dzień Zielonych Świąt, byli wszyscy razem na jednym miejscu. I powstał nagle z nieba szum, jakby wiejącego gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, gdzie siedzieli. I ukazały się im języki jakby z ognia, które się rozdzieliły i usiadły na każdym z nich. I napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i zaczęli mówić innymi językami, tak jak im Duch poddawał” (Dz 2:1-4). Czytając uważnie ten fragment, możemy przeżyć mały szok. Uczniowie nie poszli do górnej izby, by modlić się o chrzest Duchem Świętym. Byli tam, bo Jezus nakazał im, by poszli do Jerozolimy i czekali na wylanie Ducha. Bardziej widać tu ich posłuszeństwo słowom Jezusa. Więc byli tam, a w momencie zesłania Ducha... siedzieli! Nie sugeruję, iż siedzieli bezczynnie. O, nie! Czytamy, że „wszyscy trwali jednomyślnie w modlitwie (...) a było tam zebrane grono około 120 osób”. W tych dniach modlili się, rozważali słowa Jezusa, proroków, dołączyli Macieja w miejsce Judasza zdrajcy – o czym mówi pierwszy rozdział. A Bóg nie oczekiwał od nich, że przyjmą jakąś szczególną pozę, zrobią coś niezwykłego. Bóg obiecał: „wyleję Ducha mego na wszelkie ciało” (Dz 2,17) i po prostu spełnił to. Alleluja!

Co mam zrobić, by otrzymać chrzest Duchem Świętym? Od kiedy mam Ducha Świętego? Po czym to mogę poznać? Na te pytania stuprocentowy zielonoświątkowiec powie, że dowodem chrztu Duchem Świętym jest mówienie innymi językami (choćby paru słów), natomiast zielonoświątkowiec o wschodnich korzeniach doda: „gdy z serca same wypłyną ci słowa: Abba Ojcze”. A co mówi Pismo?

Upamiętajcie się i niech każdy z was da się ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie dar Ducha Świętego” (Dz 2:38). Chwała Bogu! Jakie to proste: „a otrzymacie”! Gdy się upamiętasz i dasz się ochrzcić, otrzymasz!

I napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i zaczęli mówić innymi językami, tak jak im Duch poddawał” (Dz 2:4). Można być napełnionym Duchem również w ten sposób - otrzymując jednocześnie dar języków lub inny dar. Może dlatego większość z nas pragnie właśnie tej formy i ją akcentuje?

...Duch Święty, którego Bóg dał tym, którzy są Mu posłuszni” (Dz 5:32). Uważam, że w ten sposób otrzymuje Ducha Świętego większość dzieci Bożych – w wyniku posłuszeństwa Słowu.

Bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało (...) i wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem” (1 Kor 12:13). Przeczytajmy uważnie raz jeszcze: tak, jak zostaliśmy wszyscy ochrzczeni, tak samo zostaliśmy wszyscy napojeni Duchem. Napojeni, znaczy – napełnieni. „Czy przez uczynki zakonu otrzymaliście Ducha, czy przez słuchanie z wiarą?” (Ga 3:2). Ducha otrzymujemy przez słuchanie z wiarą Słowa Bożego! To jest mocno powiązane z „napojeniem”. Gdy słuchasz pilnie Słowa Bożego i jest to powiązane z wiarą, z mocnym pragnieniem, by tak żyć, zostajesz napełniony (napojony) Duchem.

Moja Mama wspominała często zbór swojej młodości. Mówiła, że tam prawie wszyscy doznali chrztu Duchem Świętym. „Był jednak w zborze brat (dyrygent, zajmował się też młodzieżą) - mówiła zakłopotana - który całe życie modlił się o chrzest Duchem Świętym i nie otrzymał. A był z nas wszystkich najbardziej pokorny, bogobojny i wierny”. W jej rozumieniu ten brat nie był ochrzczony Duchem Świętym, gdyż nie przeżył znaku, polegającego na mówieniu językami. Odpowiedziałem wtedy: „Mamusiu, on miał najwięcej Ducha z was wszystkich” i tak myślę do dzisiaj. Nie można bowiem wieść bogobojnego, zwycięskiego i świętego życia bez pełni Ducha Świętego!

Nieporozumienia powstają dlatego, ponieważ wiedziemy spór nie o to, co trzeba. Spieramy się o to, jak i kiedy otrzymuje się Ducha Świętego. A o tym nie decyduje człowiek i jego argumenty, lecz Bóg. Powinniśmy raczej zastanawiać się nad ważniejszą kwestią: czy mam Ducha Świętego, czy chodzę w Duchu Świętym? Duch Święty nie jest posłany po to, by odnotować czas i miejsce Jego otrzymania, lecz byśmy mogli prowadzić zwycięskie i święte życie. Takie, jakie widzimy w Jezusie Chrystusie.

Po czym poznaję, że mam Ducha Świętego? Po tym, że żyję według Ducha (a nie według ciała!), że jestem Mu posłuszny (nie zasmucam Go), że zwyciężam w pokusach i doświadczeniach. Po tym, że biorę odważnie swój krzyż i naśladuję Jezusa, nie bojąc się umrzeć dla swojego ja (to w mocy Ducha umartwiamy swoją starą naturę). I wreszcie - po tym, że pojawiają się w moim życiu owoce Ducha Świętego. To daje mi przekonanie, że Duch Święty jest we mnie, bez względu na to, jak i kiedy zostałem Nim napełniony.

To Duch Święty daje nam moc do zwycięskiego życia. Sprawia, że podejmujemy wszelki wysiłek w biegu wiary, pobudza nas do postów i nieustannych modlitw. Jego moc pozwala nam zwyciężać szatana, świat i naszą cielesność. Gdy będziemy postępowali według Ducha, zachowamy wszystkie Boże przykazania, odrzucimy wszelką nieczystość i grzech, będziemy wzrastać w uświęceniu, a na koniec będziemy mogli powiedzieć: „Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem” (2 Tm 4:7).

Drodzy Bracia i Siostry, zachęcam - wejdźmy na drogę uczniostwa (Łk 9:23). Warto - pomimo wysokiej ceny, wyrzeczeń (zaparcie się siebie, wzięcie krzyża swego, naśladowanie Chrystusa). Dlaczego? Ponieważ uczniowie posiadają coś wyjątkowego – radość! „Uczniowie zaś byli pełni radości i Ducha Świętego” (Dz 13:52). Alleluja!

Autor jest pastorem Kościoła Chrystusowego w Połczynie-Zdroju. Tekst pochodzi z http://www.chrystusowy.pl. Wykorzystano za pozwoleniem.


Copyright © Słowo i Życie 2013