nr 3/2010



OD REDAKCJI

Kwestię miejsca w przestrzeni publicznej Europy na symbol religijny, jakim jest krzyż, poruszaliśmy już na łamach „Słowa i Życia”. Ewangeliczne środowiska rzadko zabierają głos w kwestiach publicznych. Uważamy bowiem, że głoszenie Ewangelii jest naszym głównym zadaniem. Tu jednak milczeć nie powinniśmy i nie możemy, czego wyrazem jest oświadczenie prezbitera W. Andrzeja Bajeńskiego (opublikowane na www.chrystusowi.pl, gdy konflikt przybierał na sile, a hierarchowie największego w kraju Kościoła milczeli), będące reakcją na gorszące sceny na Krakowskim Przedmieściu przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie.

O co chodzi? „Obrońcy krzyża” koczują pod drewnianym krzyżem, postawionym tam przez harcerzy w dniach żałoby narodowej, Ale nie bronią ani krzyża, ani wolności sumienia i wyznania. Manifestują raczej swoje przekonania, żądają uznania ofiar katastrofy smoleńskiej za męczenników i postawienia im pomnika akurat w tym miejscu. A postulatów przybywa.

Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz krzyż wykorzystano niezgodnie z jego symboliką. Tak czynili krzyżowcy i Krzyżacy, z krzyżami na sztandarach chrzczono ogniem i mieczem. Dziś w politycznej przepychance każdy chce upiec swoją pieczeń. Środowiska postkomunistów i wojujących ateistów wyczuły okazję, by domagać się usunięcia krzyża z przestrzeni publicznej w ogóle. I także pojawili się pod Pałacem Prezydenckim, równie krzykliwi jak „obrońcy krzyża”.

Trafnie skomentował całe to zamieszanie znany artysta grafik Andrzej Pągowski. Na plakacie ukazał zwisające bez krzyża ciało Jezusa z widniejącym nad nim napisem: Oddajcie krzyż Chrystusowi. A pastor W. Andrzej Bajeński w swoim oświadczeniu posługuje się słowami apostoła Pawła: „Wielu... postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego”.

Opiniotwórcze radio lansuje tezę, że pod Pałacem Prezydenckim rozpoczął się tłumiony od lat publiczny dyskurs na temat przywrócenia polskiemu państwu neutralnego światopoglądowo charakteru. Ale to nieprawda. Tam toczy się spór, marginalnych wprawdzie, ale krzykliwych grup o to, co przestrzeń publiczną zdominuje: fałszywa pobożność czy wojująca bezbożność.

Prawdą jest, że wpływ hierarchii Kościoła Rzymskokatolickiego na państwowe instytucje jest przemożny. Prawdą jest, że ta hierarchia nie spełnia należycie roli duchowego przewodnika i nauczyciela wobec społeczeństwa. W czasie nasilającego się sporu biskupi długo milczeli, a potem w zawiłych komunikatach winą za zaistniałą sytuację obarczyli władze świeckie, umywając ręce. Ale jest też prawdą, że dążenie środowisk ateistycznych do usunięcia z przestrzeni publicznej przejawów życia religijnego i krzyża, jest znanym od wieków sposobem ucieczki od religii, wskazującej co jest właściwe, a co nie. Ich zdaniem państwo powinno przyzwalać na aborcję i lansowanie rozwiązłości czy homoseksualizmu, czego wyrazem są chociażby tzw. Parady Wolności; natomiast symboli chrześcijaństwa – potępiającego zabijanie i wynaturzenia - w przestrzeni publicznej być nie może.

Ale ten numer „Słowa i Życia” nie dotyczy wyłącznie tego problemu. Zachęcając do lektury, zacytujemy tylko kilka zdań z tekstu „Na pierwszej linii frontu” Steve'a White'a: Szatan od początku próbował niszczyć dzieło Boże i zwodzić ludzi... Chce nas zmęczyć i złamać, chce abyśmy gonili za rzeczami, które nie mają znaczenia. Chce, abyśmy byli zajęci czymkolwiek i zeszli z głównego kursu. Niszczy Bożych ludzi poprzez wszelakie okoliczności. Wynajdywał najróżniejszych szaleńców, aby wyniszczali lud Boży. Ale Bóg wciąż daje wytrwałość i zwycięstwo swojemu ludowi... Wielu myśli, że najlepszym systemem jest kapitalizm. Ale każda doktryna i filozofia, która przeciwstawia się Jezusowi, upadnie. Kultura mojego kraju stacza się w dół, ale nic nie odniesie zwycięstwa nad prawdą Bożego Słowa. Królestwo Chrystusa rośnie. A my jesteśmy powołani, by ogłaszać i rozprzestrzeniać Jego chwałę. Kościół bywa dotknięty skandalem, ale krew Chrystusa nie straciła nic ze swojej oczyszczającej mocy. Jego Słowo nie straciło nic ze swej mocy. Jezus wciąż buduje swój Kościół. A nam dany jest przywilej towarzyszenia Mu w tym.

NINA i BRONISŁAW HURY

Copyright © Słowo i Życie 2010

Słowo i Życie - strona główna