UKRZYŻOWANIE – Jego godzina

Najpierw bowiem podałem wam to, co i ja przejąłem,
że Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism
i że został pogrzebany,
i że dnia trzeciego został z martwych wzbudzony według Pism”.
                                                    1. List do Koryntian 15:3-4

Śmierć Jezusa na krzyżu to fundament Bożego planu zbawienia. Ukrzyżowanie Jezusa było fundamentalną częścią Jego misji. Aresztowanie Jezusa, Jego proces i ukrzyżowanie to nie przypadek. Jezus mówi o tym, jako o czymś przewidywanym, co nastąpi we właściwym czasie. Kilkakrotnie mówi o nadchodzącej „godzinie”. Pierwszy raz czytamy o tym w opisie wesela w Kanie Galilejskiej, gdy Jezus mówi do swojej matki: „Jeszcze nie nadeszła godzina moja” (J 2:4b). Podobnie uzasadnia swoim braciom, dlaczego nie idzie jeszcze do Jerozolimy: „Czas mój jeszcze nie nadszedł, lecz dla was zawsze jest właściwa pora” (J 7:6b). To wyjaśnia też, dlaczego nie zdołano Go pojmać: „I starali się go pojmać, lecz nikt nie podniósł na niego ręki, gdyż jeszcze nie nadeszła jego godzina” (J 7:30). „A nikt go nie pojmał, bo jeszcze nie nadeszła Jego godzina” (J 8:20b).

Gdy Grecy chcieli Go zobaczyć, „Jezus odpowiedział im, mówiąc: Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje; lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje. (...) Teraz dusza moja jest zatrwożona, i cóż powiem? Ojcze, wybaw mnie teraz od tej godziny? Przecież dlatego przyszedłem na tę godzinę. (...) A gdy Ja będę wywyższony ponad ziemię, wszystkich do siebie pociągnę. A to powiedział, by zaznaczyć, jaką śmiercią umrze” (J 12:23-24, 27, 32-22).

Jezus powtarza, że On, który jest światłością świata, wkrótce z niego odejdzie: „Na to rzekł im Jezus: Jeszcze na małą chwilę światłość jest wśród was. Chodźcie, póki światłość macie, aby was ciemność nie ogarnęła; bo kto w ciemności chodzi, nie wie, dokąd idzie. Wierzcie w światłość, póki światłość macie, abyście się stali synami światła” (J 2:35-36).

Pan Jezus doskonale wiedział, co Go czeka i kiedy to nastąpi. Nie był zaskoczony zdradą Judasza: „Przed świętem Paschy, Jezus, wiedząc, iż nadeszła godzina Jego odejścia z tego świata do Ojca... wstrząśnięty do głębi, oświadczył, mówiąc: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: jeden z was mnie wyda” (J 13:1,21).

Był w pełni świadomy, że Jego ziemska misja zakończy się na krzyżu i gotów był wypełnić ją do końca. Śmierć Jezusa Chrystusa na krzyżu to Jego akt świadomy i dobrowolny. Jako dobry pasterz oddawał swe życie za owce: „Ja jestem dobry pasterz (...) i życie swoje kładę za owce. (...) Nikt mi go nie odbiera, ale Ja kładę je z własnej woli. Mam moc dać je i mam moc znowu je odzyskać; taki rozkaz wziąłem od Ojca mego” (J 10:11, 15, 18).

W istocie to nie Judasz, Annasz czy Piłat, ale Jezus - konsekwentnie zmierzając na krzyż - panował nad wydarzeniami. Mógł nie dopuścić do aresztowania: „Czy myślisz, że nie mógłbym prosić Ojca mego, a On wystawiłby mi teraz więcej niż dwanaście legionów aniołów? Ale jak by wtedy wypełniły się Pisma, że tak się stać musi?” (Mt 26:53-54). Zamiast tego, wyszedł na spotkanie tych, którzy przyszli Go aresztować: „Judasz tedy, wziąwszy oddział i sługi arcykapłanów i faryzeuszów, przyszedł tam z latarniami i z pochodniami, i z orężem. Jezus zaś, wiedząc wszystko, co nań przyjść miało, wyszedł i zapytał ich: Kogo szukacie? Odpowiedzieli Mu: Jezusa Nazareńskiego. Rzekł do nich Jezus: Ja jestem. A stał z nimi i Judasz, który go wydał. Gdy więc im rzekł: Ja jestem, cofnęli się i padli na ziemię” (J 18:3-6).

Ta zgraja nie miała nad Nim żadnej mocy. Dlatego musieli się cofnąć i paść przed Nim na ziemię. To On nakazał, by pozwolono uczniom odejść. To On zabronił Piotrowi używać miecza w Jego obronie i uzdrowił obcięte ucho Malchusa (Łk 22:49-51, J 18:10-11). To On pozwolił na to, by Go związali. Podczas przesłuchania powiedział Piłatowi: „Nie miałbyś żadnej władzy nade mną, gdyby ci to nie było dane z góry” (J 19:11). Będąc już ukrzyżowany, swoją matką powierzył opiece jednego ze swoich uczniów. Jezus Chrystus dobrowolnie wydał siebie na haniebną śmierć. A gdy już wszystko wypełnił, „rzekł: Wykonało się! I skłoniwszy głowę, oddał ducha” (J 19:30).

Jan Chrzciciel powiedział o Jezusie: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (J 1:29). Prorok Izajasz pisał o Nim: „On zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan Jego dotknął karą za winę nas wszystkich. Znęcano się nad Nim, lecz On znosił to w pokorze i nie otworzył swoich ust, jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust” (Iz 53:5-7). Dał się ukrzyżować, choć Jego niewinność została wielokrotnie potwierdzona. Sam Piłat trzykrotnie to stwierdził (Łk 23:4,14-15,22). Również setnik po krzyżem doszedł do takiego wniosku (Łk 23:47)

W 1 Liście Jana czytamy o Jezusie, który jest naszym orędownikiem u Ojca, „ubłaganiem za grzechy nasze, a nie tylko za nasze, lecz i za grzechy całego świata” (1J 2:1-2). Orędownik jest nam potrzebny wówczas, gdy przeciw nam kieruje się Boży gniew. „Ubłaganie” oznacza tu ofiarę przebłagalną, której sens jest głębszy niż anulowanie grzechów i oczyszczenie grzesznika. Oznacza ustanie gniewu Bożego wobec nas. Tak oto sam Bóg złożył ofiarę przebłagalną, posyłając swojego Syna na śmierć. Jezus jest tym, „który miłuje nas i który wyzwolił nas z grzechów naszych przez krew swoją” (Obj 1:5). „Krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu” (1J 1:7). Każdy, kto przyjmie ten Jego dar, staje się Bożym dzieckiem.

Wrogowie szydzili z Jezusa, mówiąc, by zstąpił z krzyża (Mt 27:40). Bóg dokonał czegoś większego – wyrwał Go ze śmierci, wzbudził Go z martwych. Jezus złożył dobrowolnie swoje życie w ofierze, by je znowu wziąć (J 10:17-18). Kolejnym etapem Jego drogi ku górze było zmartwychwstanie i wniebowstąpienie - tryumfalny powrót do Ojca.

Chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem, uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej.

Dlatego też Bóg wielce Go wywyższył i obdarzył Go imieniem, które jest ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zginało się wszelkie kolano na niebie i na ziemi, i pod ziemią. I aby wszelki język wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem, ku chwale Boga Ojca” (Flp 2:6-11).

[Oprac. N. H. na podstawie: Teologia Biblijna Nowego Testamentu, red. Roy B. Zuck, ChIB, Warszawa 2010].

Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał,
aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny.
Bo nie posłał Bóg Syna na świat, aby sądził świat, lecz aby świat był przez Niego zbawiony” .
Ewangelia Jana 3:16-17


Copyright © Słowo i Życie 2010
Słowo i Życie - strona główna