Piotr Bronowicki (jun.)

Maria Bronowicka

(1929-2008)Maria Bronowicka

Maria Bronowicka urodziła się 5 maja 1929 roku we wsi Dermanka w województwie Równe w Polsce (obecnie na Ukrainie). Jej rodzice to Włas Misiura i Paulina z domu Szczawlińska (wujek Wiktor Szczawliński był kaznodzieją okręgu rówieńskiego).

Maria przyszła na świat jako czwarte dziecko. Miała siedmioro rodzeństwa (3 siostry i 4 braci). Cała rodzina była wierząca i pieszo uczęszczała do oddalonego o 8 km zboru we Frankopolu. 7.06.1948 wyszła za mąż za Piotra Bronowickiego. Ślub odbył się w poniemieckiej kaplicy w miejscowości Topcza. Gdy w pożyczonych od znajomych strojach jechali do ślubu wozem, spadł tak ulewny deszcz, że byli przemoczeni do suchej nitki. Próba osuszenia żelazkiem sukni panny młodej skończyła się przypaleniem...

Zamieszkali we wsi Rzeczki. Tam też urodziła się dwójka ich dzieci: Nadzieja (1950) i Piotr (1955). Do oddalonego o 4 km zboru w Gwozdowie chodzili pieszo. Piotr usługiwał tam Słowem Bożym a Maria śpiewała. Nabożeństwa odbywały się również w ich domu.

Jako wierzący byli szykanowani przez sowieckie władze, przydzielano im najcięższe prace i gorsze zarobki. Pracowali w kołchozie: Maria przy pracach w polu i dojeniu krów, Piotr zajmował się ciesielką. Zarobki były tak marne, że nie starczało na podstawowe potrzeby. Piotr dorabiał więc jako cieśla po godzinach prywatnie.

Gdy poprzez PCK udało się odnaleźć na Pomorzu Józefa, starszego brata Piotra, wywiezionego podczas wojny na roboty przymusowe do Niemiec, zaczęli starać o powrót do Polski. Trzeba było pokonać wiele trudności, ale jesienią 1956 roku jako repatrianci znów znaleźli się w Polsce, w zmienionych po wojnie granicach.

Zamieszkawszy w Białogardzie, od razu zaczęli organizować w swoim domu nabożeństwa, gdyż nie było tam wówczas zboru, jedynie kilku wierzących. W 1958 roku zarejestrowano tam zbór w ramach Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego, a Piotr został jego pastorem. Wierzących przybywało, więc zagospodarowali przestrzeń pomiędzy budynkiem mieszkalnym a zabudowaniami gospodarczymi, by stworzyć większą salę nabożeństw z baptysterium. Maria cały czas wiernie wspierała męża w pracy zborowej. Służyła gościnnością każdemu potrzebującemu.

Po 14 latach podjęli się prowadzenia zboru w Olsztynie. Służyli tam siedem lat. Przeprowadzili generalny remont kaplicy, ze wzmocnieniem fundamentów i przebudową ścian włącznie.

Kolejne miejsce ich pracy to Biała Podlaska, gdzie nie było żadnego ewangelicznego zboru. Przeprowadzili się tam w 1977 roku. Nabożeństwa odbywały się najpierw w jednym pokoju. Gdy zaczynało być ciasno, budynek został całkowicie przebudowany i powiększony. We wszystkich pracach pomagała Maria, podając cegły, porządkując, przygotowując posiłki. Tak powstała kaplica na ponad 100 osób, z baptysterium i kuchnią na zapleczu. Piotr był pastorem, a Maria stała u jego boku.

W wieku 73 lat Maria miała udar mózgu. Trafiła do miejscowego szpitala. Córka Nadzieja postanowiła zabrać ją do siebie. W ten sposób Maria znalazła się pod specjalistyczną opieką w Olsztynie. Powoli było lepiej, jednak nastąpił kolejny udar. W bólu wołała do Pana, by ją zabrał. Prosiła też, by zaprzestać się modlić o jej uzdrowienie, pozwolić jej odejść. Tego dnia, gdy wszyscy z rodziny w duchu powiedzieli: „Niech się stanie Boża wola”, straciła mowę, pojawiły się problemy z oddychaniem. 28 lutego o godzinie 4:10 rano odeszła do Pana, otoczona miłością rodziny.

Uroczystość pożegnalna zgromadziła liczne grono rodziny, pastorów i przyjaciół. Wszyscy wspominali Jej kochające serce, otwarte na Boga i ludzi. Smutek wypełniał nasze serca, lecz pożegnaliśmy Ją ze spokojem. Odeszła w pokoju, bo wiedziała, dokąd idzie. Bóg wezwał Ją do miejsca lepszego, trwalszego, nie ręką ludzką zbudowanego, gdzie nie ma bólu ani łez.

Maria Bronowicka była osobą ciepłą, życzliwą i pogodną. Bardzo gościnną. Nigdy nie podnosiła głosu, spokojna i opanowana - nawet choroba nie zmieniła tej wspaniałej cechy. Zawsze była wsparciem dla otoczenia, przykładem uległej żony, niosącej ukojenie w trudnych sytuacjach. Kochała przyrodę. Często przebywała w ogrodzie, który sprawiał jej wiele radości. Lubiła spacery i rozmowy. Jej sposób bycia, relacje z ludźmi to przykład chrześcijańskiego życia, oddanego Bogu i bliźnim. Na zawsze pozostanie w naszych sercach.


Copyright
© Słowo i Życie 2008
Słowo i Życie - strona główna