Społeczność Ewangeliczna w Łodzi
Łukasz
Bzura
mgr sztuki - aktor
Każda
miłość podróżą jest - recenzja
Ciekawym
zabiegiem formalnym czy wręcz eksperymentem, okazało się
zastosowanie pointy spektaklu już na jego początku, jako sytuacji
wyjściowej głównego bohatera. (...) Rozpoczęcie spektaklu
jest tu zakończeniem ziemskiego bytu bohatera, a rozpoczęciem bytu
wiecznego - w tym wypadku bytu potępionego, wiecznego cierpienia.
Natomiast postawienie (już na początku) głównego bohatera w
sytuacji beznadziejnej, bez wyjścia, bez szans na zmianę, pozwoliło
na pokazanie uniwersalnej i czytelnej dla widza prawdy. Prawdy o
paradoksalności naszej egzystencji, zwłaszcza jeśli opiera się
ona na Bogu. Paradoksalnie właśnie początek jest końcem, a koniec
początkiem. Paradoksalna sytuacja bohatera spotka niewątpliwie
każdego z nas i (paradoksalnie) nie musi nas spotkać. Życie
wieczne czeka wszystkich, potępienie – nie. To wszystko niejako
zmusza widza do autorefleksji. Widz nie ma szans na obojętność
wobec oglądanej sytuacji, musi zidentyfikować się z bohaterem, a o
to właśnie chodzi autorowi. (...) A to musi wywoływać pytania, na
które być może brak mu odwagi, a może czasu, aby je sobie
zadać w życiu codziennym. Oglądamy bohatera i pytamy samych
siebie: A ja? Co ze mną? Czy mnie aby to nie spotka? Co zrobić żeby
mnie to nie spotkało? I wraz z odpowiedziami przychodzi (jak by to
nie zabrzmiało) nadzieja. I znowu paradoks - beznadzieja bohatera
rodzi w widzu nadzieję. I tu mamy nadrzędny cel autora sztuki i
spektaklu, cel z gruntu rzeczy ewangelizacyjny. (...)
Głównym
atutem tekstu, na którym opierał się spektakl, były bez
wątpienia dialogi. Pisane potocznym językiem, pozwoliły aktorom -
amatorom zrealizować cele postawione im przez reżysera.
Reminiscencje głównego bohatera, wypadały bardzo
realistycznie, potęgując zaangażowanie ze strony widza. Uwagę
należy także zwrócić na umiejętnie dobrane piosenki, które
znalazły się w spektaklu. Wplecione w tok sztuki, pozwalały
widzowi na odpoczynek pomiędzy silnie emocjonalnie nasyconymi
scenami. (...)
Dodać
także należy, że nie tylko widzowie wynieśli korzyści z tego
wydarzenia artystycznego, ale także i sami jego wykonawcy. Mam tu na
myśli wartości takie jak: poczucie wspólnoty twórczej,
nabywanie umiejętności pracy zespołowej jak i ogólnej
edukacji teatralnej. (...)
Jestem
przekonany, że dane nam było obcować z wydarzeniem zasługującym
na ocenę bardzo dobrą. Ocenę tę motywuję nie tylko w oparciu o
własne spostrzeżenia, ale także w wyniku obserwacji publiczności,
tak w trakcie, jak i tuż po zakończonym przedstawieniu. Dane mi
było przyglądać się niesamowicie silnym emocjom, towarzyszącym
tego dnia widzom – od zaskoczenia, przez zachwyt aż po zadumę.
Czego ze swojej strony pastorowi Fryderykowi Domaradzkiemu gratuluję.■
Copyright ©
Słowo i Życie 2006