Słowo i Życie nr 2/2006


W. Andrzej Bajeński

Wniebowstąpienie Jezusa
- niedoceniane czy zapomniane?

Święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy obchodzimy radośnie i rodzinnie. Wielki Piątek celebrujemy z postem i zadumą. Z tęsknotą i nadzieją przypominamy o wydarzeniach Pięćdziesiątnicy. Każde z tych świąt stanowi upamiętnienie któregoś z ważnych aspektów zbawczego dzieła Jezusa Chrystusa. Ale jeden bardzo istotny fakt z życia Zbawiciela Świata jest jednak jakby pominięty i nie znajduje należytego upamiętnienia. Wniebowstąpienie Jezusa wspominane jest raczej przelotnie. Kalendarz polski odnotowuje wprawdzie podobnie brzmiące Święto Wniebowzięcia NMP, ale nie ma ono związku z osobą Chrystusa ani z Ewangelią, wywodzi się z ludowych wierzeń, w które tradycja rzymska wplotła Maryję, matkę Jezusa.

Sądzę, że to przeoczenie wynika z niedoceniania faktu wniebowstąpienia Jezusa Chrystusa. Proponuję więc przypomnienie kilku ewangelicznych faktów. Ewangelista Marek stwierdza krótko: „A gdy Pan Jezus to do nich powiedział, został wzięty w górę do nieba i usiadł po prawicy Boga” (Mk 16,19). Łukasz opisuje to wydarzenie tak: „I gdy to powiedział, a oni patrzyli, został uniesiony w górę i obłok wziął go sprzed ich oczu. I gdy tak patrzyli uważnie, jak On się oddalał ku niebu, oto dwaj mężowie w białych szatach stanęli przy nich i rzekli: Mężowie galilejscy, czemu stoicie, patrząc w niebo? Ten Jezus, który od was został wzięty w górę do nieba, tak przyjdzie, jak go widzieliście idącego do nieba” (Dz 1,9-1). Tyle faktów. A jakie jest ich znaczenie?

Rzecz główna

Autor Listu do Hebrajczyków podkreśla, że jest to główny fakt, związany z dziełem Jezusa: „Główną zaś rzeczą w tym, co mówimy, jest to, że mamy takiego arcykapłana, który usiadł po prawicy tronu Majestatu w niebie, jako sługa świątyni i prawdziwego przybytku, który zbudował Pan, a nie człowiek” (Hbr 8,1-2).

Apostoł Paweł pisał o Jezusie Chrystusie, „który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem, uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg wielce go wywyższył i obdarzył go imieniem, które jest ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zginało się wszelkie kolano na niebie i na ziemi, i pod ziemią i aby wszelki język wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem, ku chwale Boga Ojca.” (Flp 2,6-11).

Decyzja o ratowaniu świata oznaczała dla Syna Bożego początek uniżenia. To droga od chwały Bożej do nędzy ludzkiej, od tronu do cierpienia, od blasku życia do mrocznej śmierci. Syn Boży wyrzekł się swego dostojeństwa. Władca wszechrzeczy stał się sługą swoich poddanych. Stwórca przyjął postać stworzenia. Nieśmiertelny zgodził się umrzeć jak pospolity przestępca, a Jego zwłoki w pośpiechu złożono w cudzym grobie. Ten odcinek drogi Chrystusa znamy dość dobrze, ale grób nie był przecież jej końcem.

Punkt zwrotny

Śmierć - kres wszelkich ludzkich dokonań i możliwości - dla Syna Bożego była jedynie punktem zwrotnym. Kończyła drogę Jego uniżenia i rozpoczynała drogę Jego wywyższenia. Odtąd Jezus nie będzie już upokarzany. Rozpoczęło się zbieranie kolejnych owoców chwały, wyrastających z zasianych ziaren pokory, miłości, posłuszeństwa i służby. Każdy następny krok to większy zaszczyt, większa chwała, wyższa godność.

Pierwszym krokiem Jezusa na drodze wzwyż jest Jego zmartwychwstanie. Teraz wrogowie wiedzą, że przegrali i zaczynają się Go naprawdę bać. Niedowiarkowie, jak na przykład Tomasz zaczynają w Niego naprawdę wierzyć i czcić Go. A każdy, komu On się ukaże, pada przed Nim z czcią i trwogą, jak Saul pod Damaszkiem czy Jan na wyspie Patmos.

Krok drugi to wniebowstąpienie. Po czterdziestu dniach od Wielkanocy, na dziesięć dni przed Świętem Pięćdziesiątnicy, Jezus odszedł z ziemi i zasiadł po prawicy Boga w majestacie tronu Bożego.

Przez zmartwychwstanie Chrystus Pan został wywyższony ponad wszystkich ludzi jako „pierwszy spośród umarłych”. Jego wniebowstąpienie to wywyższenie ponad wszelkie ludzkie i nadziemskie władze i zwierzchności, moce i panowanie, ponad moce zła, zastępy aniołów i istot niebiańskich (Ef 1,21; Hbr 1,3-4). To tak, jakby Jezus został zaproszony do zajęcia miejsca na najwyższym podium wszechświata.

Człowiek na Bożym tronie

W słowach „usiadł po prawicy Boga w niebie” nie byłoby może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Syn Boży stał się też Synem Człowieczym. To, że Boży Syn powrócił do Bożego Majestatu, nie jest niczym nadzwyczajnym. Ale to, iż urodzony z Marii w Betlejem, wychowany w Nazarecie, znany ze swojej służby w Palestynie Syn Człowieczy zasiadł po prawicy Boga w niebie, jest jednym z największych i najbardziej niezwykłych wydarzeń w historii świata.

Wniebowstąpienie Jezusa oznacza, iż po raz pierwszy w historii świata do zajęcia miejsca po prawicy Majestatu Boga w najwyższych niebiosach został zaproszony Syn Człowieczy - Jezus Chrystus. Stwórca zrobił obok siebie na tronie miejsce dla Jezusa z Nazaretu. Odwieczny Logos, ale w ludzkiej postaci, zasiadł na odwiecznym tronie Boga. W osobie Jezusa ludzkość ma w niebie swojego przedstawiciela.

Tryumfalny powrót

Wniebowstąpienie Jezusa to tryumfalny powrót zwycięskiego Władcy i Króla. Jako Syn Boży był władcą wszystkiego, ale teraz powraca jako Ten, który dla ratowania swoich poddanych zszedł w najmroczniejsze doliny, narażał i poświęcił swoje życie, walczył i zwyciężył. Dawniej był po prostu święty, teraz jest uświęcony. Dawniej był zwyczajnie niewinny, teraz jest również bezgrzeszny, nieskalany. Dawniej był po prostu nieśmiertelny, teraz jest pogromcą śmierci. Dawniej był przede wszystkim Stwórcą wszechświata, teraz jest również jego Odkupicielem.

Wniebowstąpienie Jezusa to tryumfalny powrót do domu zwycięskiego Syna. Jezus wrócił do Nieba nie jak trwoniący ojcowskie dobra „syn marnotrawny”, ale jako odzyskujący dla Boga i sprowadzający do ojcowskiego domu tych, którzy stamtąd zaginęli.

Zasiąść z Nim

I jeszcze jedno. Wniebowstąpienie Jezusa jest również zapowiedzią tego, do czego my, synowie ludzcy, zostaliśmy wezwani. W jednej z ostatnich obietnic danych Kościołowi Chrystus Pan powiedział: „Zwycięzcy pozwolę zasiąść ze mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem wraz z Ojcem moim na jego tronie” (Obj 3,21). On wytycza szlak. On jest Drogą. Każdy człowiek, dla którego Jezus staje się Drogą do Ojca, może z nadzieją oczekiwać swojego kiedyś „wniebowstąpienia”. Jeśli Jezus jest naszą Drogą na ziemi, to tron w niebie jest również naszym przeznaczeniem.

... abyście wiedzieli, jaka jest nadzieja, do której was powołał,
i jakie bogactwo chwały jest udziałem świętych w dziedzictwie Jego,
i jak nadzwyczajna jest wielkość mocy Jego wobec nas,
którzy wierzymy dzięki działaniu przemożnej siły Jego, jaką okazał w Chrystusie,
gdy wzbudził Go z martwych i posadził po prawicy swojej w niebie
ponad wszelką nadziemską władzą i zwierzchnością, i mocą, i panowaniem,
i wszelkim imieniem, jakie może być wymienione,
nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym;
i wszystko poddał pod nogi Jego,
a Jego samego ustanowił ponad wszystkim Głową Kościoła,
który jest ciałem Jego, pełnią Tego, który sam wszystko we wszystkim wypełnia.
(Ef 1,18-23)

Copyright © Słowo i Życie 2006
Słowo i Życie - strona główna