numer 3/2004


WAYNE MURPHY

NIE CHODZI O NAS

- Co robicie? - zapytał przechodzień trzech mężczyzn pracujących w kamieniołomie.
- Zarabiam pięć dolarów dziennie –  odpowiedział jeden z nich.
- Obrabiam kamienie – rzekł drugi.
- Buduję katedrę – stwierdził trzeci.

Ta sama praca, jednakowe wynagrodzenie, ale zupełnie inne postrzeganie swego wysiłku. Wszyscy trzej ciosali kamienie, ale tylko jeden z nich miał właściwą perspektywę, nie myślał o swoim wysiłku, ale o tym, czemu on służy.

Nasze spojrzenie na teraźniejszość i przyszłość jest sprawą kluczową. Znaczący wpływ na moje podejście do tej kwestii miał artykuł „Cathedral Thinking”, opublikowany rok temu przez Victora Knowlesa. [Pełną wersję tego tekstu w tłumaczeniu na język polski zamieszczamy również w niniejszym numerze „Słowa i Życia na s.     – przyp. red.]

(...) Modlę się, by Kościół w Polsce został przesiąknięty takim właśnie sposobem myślenia, mając na uwadze przyszłe pokolenia. Nigdy nie mieliśmy lepszych możliwości.

Apostoł Paweł w Liście do Efezjan zachęca, by wykorzystywać każdą okazję: „Baczcie więc pilnie, jak macie postępować, nie jako niemądrzy, lecz jako mądrzy, wykorzystując czas, gdyż dni są złe. Dlatego nie bądźcie nierozsądni, ale rozumiejcie, jaka jest wola Pańska” (Ef 5,15-17). Chyba doskonale rozumiemy, na czym polega wykorzystanie okazji. Idąc do supermarketu chcemy dokonać zakupów jak najkorzystniej - to dobra ilustracja wykorzystywania nadarzającej się możliwości.

Gdy apostoł Paweł przebywał w Efezie, jego towarzysze starali się go chronić: „Gdy zaś Paweł chciał wyjść do ludu, nie pozwolili mu uczniowie” – czytamy w Dziejach Apostolskich 19,30. Myślę, że to właśnie była okazja do głoszenia Ewangelii, jakiej Paweł zawsze szukał. Ale inni mieli zbyt wiele obaw. Dziś mamy wiele możliwości. Być może wydaje się nam, że niewiele możemy, ale Bóg jest w stanie uczynić przez nas wielkie rzeczy.

Marzę o zborach w największych miastach Polski: Krakowie, Poznaniu, Białymstoku i innych. Marzy mi się, by istniejące Kościoły były samowystarczalne finansowo. Być może nie doczekam tego, ale gdybyśmy nie mieli marzeń, do czego mielibyśmy dążyć?

Mamy ambitne plany dla naszego Kościoła. Ale nie wiem, jak to będzie. Nie wiem, skąd weźmiemy pastorów, jak znajdziemy na to pieniądze. Ale jednego jestem pewien: Bóg to wie. Naszą rzeczą zaś jest wykorzystanie każdej szansy. Jeżeli każdy z nas zrobi to, co do niego należy, Bóg zbierze to razem i pobłogosławi, i pomnoży dla Jego Królestwa. Podobnie zdarzyło się w Galilei, gdy mały chłopiec zaoferował swój lunch dla nakarmienia tłumu. To, co pozostało po nakarmieniu kilku tysięcy osób, znacznie przewyższało to, od czego wystartowano.

Ludzie potrzebują Jezusa Chrystusa. Potrzebują Go poznać. Nie znam wszystkich odpowiedzi, ani nawet pytań, które należałoby postawić. Ale mogę pozostawić te kwestie w rękach Tego, który może zaspokoić wszelką potrzebę. I nie chodzi tu ani o mnie, ani o Ciebie, ani o nas – chodzi o ludzi, którzy potrzebują Jezusa. Nasz Bóg jest w stanie dokonać znacznie więcej niż to, o czym marzymy. „Temu zaś, który według mocy działającej w nas potrafi daleko więcej uczynić ponad to wszystko, o co prosimy albo o czym myślimy, Temu niech będzie chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia na wieki wieków. Amen” (Ef 3,20-21). 

[Fragmenty kazania na Dorocznej Konferencji KZCh w Zakościelu, w lipcu 2004. Oprac. N.H.]


Copyright © Słowo i Życie 2004
Słowo i  Życie - strona główna