Słowo i Życie - numer 2/2003

Czy katolik może czytać protestancką Biblię?

Pytanie wcale nie banalne i nie retoryczne. Uprzedzenia i skrajne opinie padają nie tylko  w Radiu Maryja. Wiele nieporozumień i zwykłe niedoinformowanie. Nie tak dawno pewna katolicka organizacja studencka przekazała nam kilkadziesiąt egzemplarzy Biblii (z apokryfami, wydanej przez Towarzystwo Biblijne) – otrzymali je w darze, ale „nie wolno im jej rozprowadzać, bo nie ma imprimatur”. Oczywiście, byliśmy wdzięczni, że przekazano je nam, a nie – jak to niegdyś bywało – na przykład spalono, i mogliśmy rozdać je potrzebującym.

Ucieszył nas ostatni numer katolickiego kwartalnika „Bliżej Biblii” (2/2003). Mnóstwo ciekawych artykułów. I ciekawostek. Na przykład, czy Mojżesz mógł mieć machinę do produkcji biblijnej manny? Nie do wiary, ale taką teorię opublikowali w 1976 r. dwaj angielscy uczeni w naukowym periodyku „New Scientist”! Czego to ludzie nie wymyślą. Czy może więc nas dziwić to, że ktoś uważa „naszą” Biblię za złą i twierdzi, że nie wolno jej czytać? I wcale nie jest to sporadyczne. Potwierdza to chociażby list opublikowany we wspomnianym numerze „Bliżej Biblii”. I cieszy nas bardzo rzeczowa i wyważona odpowiedź redakcji. Przedrukowujemy ten materiał, bo warto propagować takie postawy, a wciąż - niestety - nie jest oczywiste,  że „katolik może czytać protestancki przekład, podobnie jak wielu protestantów korzysta z katolickich przekładów”. (red.)

List do redakcji „Bliżej Biblii”

Mam 39 lat, ukończyłem teologię na Uniwersytecie A. Mickiewicza w Poznaniu. Kilka miesięcy temu ze­tknąłem się z Międzynarodowym Sto­warzyszeniem Gedeonitów w Polsce, od których otrzymałem sporo egzem­plarzy NT i Psalmów. Pismo to rozda­łem bezpłatnie znajomym i ludziom spotkanym na ulicach. Ku mojemu zdziwieniu zapotrzebowanie było ogromne. W miejscowości gdzie miesz­kam, jest sporo bezrobotnych. (...) Lu­dzie nie mają nieraz na życie, więc trudno im byłoby znaleźć parę groszy na Pismo Święte. Mi osobiście pomysł ten wydaje się świetny. Nie jestem jed­nak takim znawcą Pisma Świętego, by zauważyć zasadnicze różnice pomię­dzy tym przekładem a Biblią posiada­jącą stosowne imprimatur. Osobiście nie spotkałem się z krytyką księży, je­dynie katechetka powiedziała, iż brak jest stosownego zezwolenia, ale nie po­trafiła pokazać różnic. Ja w swoim po­stępowaniu chciałbym być w zgodzie z Magisterium mojego Kościoła. (...) Jestem bardzo zainteresowany rozpo­wszechnianiem Pisma Świętego, ale nie stać mnie na zakup, a nie wiem czy mogę współpracować z gedeonitami. (...) Ludzie mnie pytają czy mam jeszcze, bo potrzeby są ogromne.
Jarosław C.

________________________________________________________________


            Drogi Panie

Cieszy nas, że są wśród nas ludzie, tacy jak Pan, pałający miłością do Pisma Świętego. Tacy, którzy jednak nie poprzestają na deklarowanej miłości do Biblii, ale chcą jeszcze podzielić się tym darem z innymi. To naprawdę wzruszające i godne pochwały.

Jeżeli zaś chodzi o różnicę pomiędzy katolicką, a protestancką Biblią, to podstawowa różnica jest w liczbie ksiąg, ale dotyczy to tylko ST; Pan zaś rozpowszechnia NT. Są także drobne różnice w przekładzie, ale różnice te wynikają raczej z trudności przekładowych, niż konfesyjnych ukierunkowań tłumaczy.  Zarówno katolickie, jak i protestanckie przekłady oparte są na tym samym hebrajskim i greckim tekście Biblii. Owszem, w wieku XVI zachodziło kilka różnic o dogmatycznym charakterze pomiędzy katolickimi, a protestanckimi przekładami i były one celowo eksponowane. Dzisiaj jednak trudno jest znaleźć przekład, który z założenia chciałby razić czy to katolików, czy to protestantów. Zadaniem przekładu jest wierne oddanie treści oryginału. Katolik może czytać protestancki przekład, podobnie jak wielu protestantów korzysta z katolickich przekładów. Chodzi tu oczywiście o prywatną lekturę. Inną natomiast sprawą jest wykorzystanie przekładu do celów liturgicznych, tutaj nie może być różnorodności, gdyż doprowadziłby to do niepotrzebnego bałaganu.

Przekład rozpowszechniany przez gedeonitów to tzw. Biblia Warszawska (1975). Spotkała się ona z pozytywnymi recenzjami ze strony katolickiej. Jedno z jej  wydań zawierało księgi deuterokanoniczne (przez protestantów zwane apokryfami) i było rozpowszechniane wśród katolików. Diecezja koszalińsko-kołobrzeska zakupiła nawet większą ilość tych Biblii. Może więc Pan w dalszym ciągu rozpowszechniać Biblie otrzymane od gedeonitów, a jeżeli chodzi o targające Panem wątpliwości, to też dobrze, że ma to miejsce, bo świadczy o pokorze i ostrożności zarazem. Pyta Pan innych o poradę, nie zakłada, że sam znajdzie właściwe rozwiązanie. Chciałby Pan mieć przekład najlepszy z możliwych. Rozumiemy to. Zachęcamy do lektury "Bliżej Biblii", bo pragnieniem naszego pisma jest, aby wszyscy znaleźli się właśnie bliżej Biblii. List Pana zachęcił nas, by w bieżącym numerze znalazł się szerszy materiał o gedeonitach.
Redakcja ”Bliżej Biblii”

Przedruk z katolickiego kwartalnika „Bliżej Biblii” nr 6 (2/2003) za zgodą redakcj. http://www.blizejbiblii.pl

Copyright
© Słowo i Życie 2003
Słowo i  Życie - strona główna