Słowo i Życie - numer 1/2003

numer 1/2003


   

          Kopanie „pod” czy „w” Biblię?

Zamieszczony obok tekst Alfreda Palli „Kopanie w Biblię” został w dużej mierze sprowokowany artykułem Agnieszki Krzemińskiej „Kopanie pod Biblią” (Polityka 50/2002). Autorka stwierdza: „Dopiero 10 lat temu archeolog Izrael Finkelstein z Uniwersytetu w Tel Awiwie i Amerykanin Neil Asher Silberman zanegowali na forum międzynarodowym historyczność wydarzeń biblijnych z II i początku I tysiąclecia p.n.e. Ostatnie odkrycia archeologiczne i powtórna, rzetelna analiza wcześniejszych badań dowodzą, że historii opisanej w Pięcioksięgu nie da się nijak dopasować do rzeczywistości”. W podobnym tonie utrzymany jest cały artykuł. Autorka powołuje się na odkrycia archeologiczne, przytacza czasem nieaktualne już opinie, dopuszczając się nieścisłości i oczywistych błędów, próbując wykazać, „że Biblia ma niewielką wartość historyczną”. Nie przytacza ani jednego przypadku zgodności relacji biblijnej z odkryciami archeologicznymi. Chce przekonać czytelnika, że tekst biblijny w swojej warstwie materialnej (dającej się sprawdzić naukowo) jest niewiarygodny, że jest wyłącznie mitem.

Mamy podstawy, by twierdzić, że sporo osób wyraziło swoją dezaprobatę dla tendencyjności i nierzetelnego podejścia autorki do problemu. Na pewno zrobiła to prof. Anna Świderkówna. Nie zgadzając się ze sposobem wykorzystania cytatu z jednej ze swoich książek z cyklu „Rozmowy o Biblii” opublikowała artykuł pod wymownym tytułem „Nie kopać w Biblię” (Polityka 4/2003). Stwierdziła m.in.: „Cenię sobie Politykę jako pismo inteligentne, interesujące i z rzadka tylko wykazujące ślady tak często pojawiającej się na łamach wielu pism choroby dziennikarskiej, która polega na tworzeniu sensacyjnych wiadomości ze znalezionego gdzieś i przeważnie źle zrozumianego fragmentu informacji naukowej. Niestety, właśnie tę chorobę wykazuje artykuł Agnieszki Krzemińskiej Kopanie pod Biblią. Dowodzi on braku orientacji w biblistyce i w archeologii Palestyny”. 

Zgadzamy się z A. Krzemińską, że autorzy ksiąg biblijnych nie uprawiali historiografii, a wartość Biblii nie polega na jej całkowitej zgodności z historią. Biblia nie jest podręcznikiem historii. Nie po to była pisana. Nie jest wszakże tak, że jej relacji „nie da się nijak dopasować do rzeczywistości”. Kolejne odkrycia archeologiczne weryfikują wcześniejsze poglądy wielu naukowców, dowodząc bezpodstawności wielu zarzutów wobec rzekomej niewiarygodności relacji biblijnej. O tym właśnie jest artykuł dra Alfreda Palli  „Kopanie w Biblię”. To, co Biblia mówi o warunkach życia, stosunkach społecznych, miejscach i zdarzeniach okazuje się wiarygodne w najdrobniejszych szczegółach. Nie jest więc tak, jak twierdzi A. Krzemińska w odpowiedzi na zarzuty prof. A. Świderkówny, że „wydarzeń opisanych w Starym Testamencie, nawet w księgach uznanych ongiś za historyczne, nie można traktować jako wydarzeń historycznych” (Polityka 4/2003). W gąszczu poglądów i różnorodności opinii, odwołujących się często do tych samych faktów, dociekliwy czytelnik musi sam dokonywać oceny, co jest bardziej wiarygodne. Musimy pamiętać, że naukowcy nie zawsze są tak bezstronni, za jakich chcieliby uchodzić, a wyniki badań wcale nie tak bezsporne, jak się je często przedstawia. (red.)


Copyright © Słowo i Życie 2003
Słowo i  Życie - strona główna